muzyczka
Opublikowany 2021-12-27 11:21:05Podskoczyłam, zaskoczona nieoczekiwanym dźwiękiem głosu pani Sweetman. Moje zadanie głęboko mnie pochłonęło. Było coś niemal hipnotyzującego w sprawdzaniu żarówek, które po zmroku oświetlały wysoki na pięć stóp zamek faerie.
– Robię co w mojej mocy, pani Sweetman.
– Wiem, Maddy, i doceniam to. Większość dziewczyn w twoim wieku jest taka niedbała.
Nie po raz pierwszy odniosłem wrażenie, że mój pracodawca uznał mnie za znacznie młodszą niż mój rzeczywisty wiek. W wieku czternastu czy piętnastu lat, w wieku, w którym najprawdopodobniej umieściła mnie pani Sweetman, skręciłem się na wspomnienie mimowolnych dźwięków lania. Właściwie miałem dwadzieścia dwa lata, ale mimo serii niemiłych ciosów losu nadal mogłem uchodzić za młodą nastolatkę. Nie jestem do końca pewna, co sprawia, że wyglądam tak młodzieńczo. Wiele młodych kobiet ma małe piersi i są drobne, nikt nie wątpi w ich wiek. Być może moje piegi i szczelina między przednimi zębami zgoliły się kilka lat po moim pojawieniu się. Możliwe, że jako osoba dorosła byłabym bardziej przekonująca z krótszymi włosami; Prawie mogłem usiąść na moich płonących czerwonych warkoczach.
Niecałe dwa lata temu, w moje dwudzieste pierwsze urodziny, życie nadal szło gładko. Mieszkałem z rodzicami w wynajętym domu i pracowałem w Langton's, sklepie sprzedającym zabawki i galanterię. Potem, niecały tydzień po moich urodzinach, mój ojciec wjechał swoim samochodem do samochodu ciężarowego, zabijając siebie i moją matkę. Byłem zdewastowany; cały mój świat zmienił się w jednej chwili. Właściciel nie zważał na mój smutek. Moje zarobki nie pokryłyby czynszu w domu moich rodziców, więc siłą rzeczy wprowadziłem się do kawalerki. Kolejnym ciosem było zamknięcie huty, od której zależało miasto. Nie dotknęło mnie to bezpośrednio, ale bezrobotni mężczyźni i ich rodziny mieli niewiele do wydania na zabawki czy galanterię. Kiedy pan Langton mnie zwolnił, moja przyszłość wyglądała ponuro.
W tym momencie mojego losu Susan, moja najlepsza przyjaciółka ze szkoły, przyszła mi na ratunek. Pracowała w sklepie obuwniczym Freeman, Hardy i Willis. Brytyjska Korporacja Obuwnicza zaproponowała jej teraz stanowisko zastępcy kierownika w filii Curtess w Seacliffe, kolejnej z ich sieci butów. Koleżanka powiedziała, że z chęcią zatrzymam się u niej w nadmorskim kurorcie i chętnie przyjęłam tę hojną ofertę.
Niestety, chociaż Seacliffe nie było przygnębione, jak moje północne przemysłowe miasto rodzinne, nie oferowało też dużego zatrudnienia. Wielu mieszkańców Seacliffe korzystało z doskonałego połączenia kolejowego, aby dojeżdżać do miasta. Gdybym miał umiejętności stenograficzne i pisania na klawiaturze, dołączyłbym do osób dojeżdżających do pracy. Właściwie jedyną pracą, jaką udało mi się znaleźć, była Sweetlands, atrakcja turystyczna pani Sweetman.
Od południa do wpół do czwartej po południu Sweetlands składało się z pełnowymiarowych pozorowanych ruin zamku, miniaturowej baśniowej krainy oraz jaskini ze stalaktytami i stalagmitami. Była też zagroda z kozami, królikami i kilkoma innymi zwierzętami, wymagająca minimalnych kosztów utrzymania i niewielkich kosztów. O wpół do czwartej zamknęliśmy, aby pani Sweetman i jej dwóch nastoletnich pomocników mogli zjeść posiłek, który nazywali „kolacją”. Przez kilka pierwszych dni nie dołączyłem do nich na poczęstunek i zamiast tego zjadłem kanapkę w publicznym schronisku nad brzegiem morza.
Jane Elizabeth Sweetman!" – wykrzyknęła pani Sweetman, gdy jej wrzask ucichł i umarł. „Co masz przez to na myśli? Nie tylko ten makijaż jest nieodpowiedni dla czternastolatka, ale Sweetlands to rodzinna atrakcja. Co myślą goście, gdy przyłapią cię na takim wyglądzie? odpowiednie miejsce, aby przywieźć ich córeczki?
„Przepraszam mamo. Sprzedaż biletów trochę spadła, ale nie sądziłem...”
– Jeśli nie myślisz głową, młoda damo, może trzeba trochę rozsądku dać ci klapsa w drugi koniec. Umyj twarz, Jane, a potem przez moje kolano.
"Tak mamo."
W głosie Jane była rezygnacja. Najwyraźniej byłoby to dalekie od jej pierwszego klapsa. Oczekiwałem tego; z mojego doświadczenia wynika, że uduchowione nastolatki często pielęgnowały obolałe pośladki.
Jane wyszła z pokoju. Pani Sweetman mówiła o perspektywach na lato, ale jej uwagi wydawały się nieco wymuszone. Ani Bobbi, ani ja nie rozmawialiśmy. Spojrzałem na oszkloną gablotę wypełnioną zabawkami. Była duża lalka i domek dla lalek wraz z miniaturową rodziną. Może były to dziecięce zabawki pani Sweetman; z pewnością pochodziły z czasów przed moim dzieciństwem. Nic w zasięgu wzroku nie odciągało mnie od rozpamiętywania nadchodzących klapsów. Co gorsza, wspomnienie kar cielesnych z moich własnych lat młodzieńczych powróciło żywo, by mnie prześladować.
Był lipiec 1953, niedługo przed końcem semestru letniego. Christine Williams zaprosiła Susan i mnie na herbatę do jej rodzinnego domu. Podczas popołudniowej przerwy Susan i Chrissy zamieniły kilka wydań Susan School Friend i pamiątkową książeczkę z pamiątkami z koronacji na dwie butelki lakieru do paznokci, które należały do Anny Brice. Chrissy wciąż była w posiadaniu lakieru do paznokci, kiedy wyruszaliśmy do jej domu. Szliśmy pokrytymi sadzą ulicami naszego przemysłowego miasta, ubrani w czerwone letnie sukienki w kratkę i bordowe blezery; skórzane tornistry z zadaniami domowymi zwisały z naszych ramion. Gdy poszliśmy na skróty przez park, Susan i Chrissy zaczęły się kłócić o to, kto powinien mieć którą butelkę lakieru do paznokci. Chrissy zgłosiła roszczenia do szkarłatnego.
„Koronacja to prawdziwa historia” – powiedziała. „Spodziewam się, że ta książka będzie warta setki funtów za kilka lat. Różowy lakier do paznokci wystarczy na kilka nędznych starych komiksów”.
"Nędzny!" Susan wydawała się oburzona. „Cicha Trójka to radosny widok bardziej ekscytujący niż jakaś stara królowa jadąca drogą w złotym powozie”.
- Jakaś stara królowa? To zdrada! Powiem o tobie policję!
– Powiedz mi, dobrze?
O wpół do piątej otworzyliśmy się ponownie na wieczór. Zaryglowane i zamknięte na kłódkę bramy odcinają teraz jaskinię i zagrodę dla zwierząt. Po kolacji zamiast zwierzaków i groty otworzyliśmy szereg kameralnych atrakcji jarmarcznych. Była raczej stateczna i niewymiarowa kolejka górska, a także huśtawki i huśtawka. Być może zamknęliśmy te przejażdżki po południu, ponieważ wydawały się takie tandetne w jasnym słońcu; Podejrzewałem, że atrakcja gdzie indziej zastąpiła przejażdżki czymś lepszym, dzięki czemu pani Sweetman mogła je tanio kupić. Ewentualnie może po prostu byliśmy zbyt zajęci konserwacją w ciągu dnia, aby właściwie nadzorować przejażdżki.
Byłbym szczęśliwy w Sweetlands, gdyby nie dwie rzeczy. Jedną z nich była silna wątpliwość, czy moja praca będzie mogła być kontynuowana do jesieni, po wyjeździe gości. Inną wadą były moje niskie zarobki, lepiej dostosowane do nastolatki pracującej na wakacjach szkolnych niż do młodej kobiety, która potrzebowała się utrzymać. Miałem wrażenie, że pani Sweetman zaproponowała mi pracę w przekonaniu, że mam czternaście, piętnaście lub szesnaście lat, a rodzice nadal mnie wspierają. Nie chciałem ujawnić swojego prawdziwego wieku, na wypadek gdyby mnie zwolniła.
"Chcesz dołączyć do nas na przekąskę przed wieczornym szczytem?" – zapytała pani Sweetman. „A może twoi mama i tata zastanawialiby się, gdzie jesteś”.
„Moja matka i ojciec zginęli w wypadku samochodowym”. Pomyślałam, że może to zaszło za daleko, aby pokazać mnie jako niezależną młodą kobietę. „Zostaję z moją szkolną koleżanką, Susan”.
– Przykro mi to słyszeć, Maddy. Mimo to nie chciałbym martwić mamy i taty Susan, zatrzymując cię na podwieczorek.
- Nie musisz się martwić o rodziców Susan, pani Sweetman. Dziś wieczorem są mile stąd.
To była prawda. Rodzice Susan nadal mieszkali w moim rodzinnym mieście na północy.
- No cóż, śmiem twierdzić, że Susan jest tak samo odpowiedzialna jak ty, Maddy, kochanie, więc sądzę, że to w porządku, jeśli zostawią ją za domem.
- Tak, pani Sweetman. Jeśli już, Susan jest bardziej wiarygodna niż ja.
– Zadzwoń do mnie, mamo, Maddy. Bobbi to robi i jest moją siostrzenicą, nie córką, więc nie rozumiem, dlaczego nie.
"Dziękuję Ci Mamo."
Godzinę później Bobbi i ja siedzieliśmy przy stole, czekając na córkę pani Sweetman, Jane. Myślę, że obie Bobbi i Jane miały około czternastu lub piętnastu lat. Oboje pracowali w Sweetlands. Jane spędziła to popołudnie przy bramie, sprzedając bilety, podczas gdy Bobbi i ja zajmowaliśmy się rutynową konserwacją.
Kiedy Jane weszła do jadalni, ze zdziwieniem zauważyłam, że ma mocny makijaż: szkarłatne usta i czarne od sadzy oczy. Długie włosy Jane zwisały luźno, zasłaniając jedno oko w sposób przypominający Veronica Lake. Biorąc pod uwagę, że Jane miała na sobie coś, co wyglądało na letni mundurek szkolny, niebieską sukienkę w kratkę z białym kołnierzykiem i białymi mankietami przy krótkich rękawach, efekt był bardziej zdumiewający niż jak trąbka. Matka nastolatka wrzasnęła, najwyraźniej żywiąc silniejsze uczucia niż zaskoczenie.
Susan rzuciła się na Chrissy i oboje tarzali się po świeżo skoszonej trawie. Chrissy wkrótce zdobyła przewagę, a wraz z nią prawa do cudownie czerwonego lakieru do paznokci. Wyciągnęła również przeprosiny w imieniu królowej i jej złotego powozu.
Prawie jak tylko weszliśmy do domu Williamsów, matka Chrissy sprzeciwiła się stanowi jej córki i jego wyobrażonej przyczynie.
„Christine Mary Williams! Jesteś cała w plamach trawy! Byłeś z tymi chłopcami!”
- Nie, mamo! Ja nie! Naprawdę!
- Nie okłamuj mnie, młoda damo. Co masz w kieszeni?
Najwyraźniej pani Williams właśnie zauważyła wybrzuszenie lakieru do paznokci w kieszeni marynarki Chrissy.
– Po prostu coś, co zamieniłem w szkole, mamo.
"Pokaż mi!"
Nerwowo Chrissy wyjęła butelkę z kieszeni i pokazała ją matce, która zabrała obraźliwy przedmiot.
„Trzacz się po trawie z tymi chłopcami” – wyliczała rzekome zbrodnie Chrissy – pani Williams – przygotowując się do malowania paznokci jak szkarłatna dziwka z Babilonu i, nie zadowalając się tym, okłamując matkę. Na górę, dziewczyno, i przynieś pasek ”.
Kiedy Chrissy nie było, jej matka długo rozmawiała ze mną i Susan o nadchodzącym lecie i planach wakacji nad morzem. Ani Susan, ani ja nic nie powiedzieliśmy.
Po, jak się wydawało, długim czasie, Chrissy wróciła z paskiem grubej skóry o długości około dziesięciu cali. Wzdrygnąłem się, gdy nasza przyjaciółka podała matce przerażający przedmiot. Klapsy w dłonie czasami rozgrzewały moje własne pośladki i widziałam ich wystarczająco dużo na pośladkach innych dziewczyn. Byłem świadkiem, jak panna Jennings, nauczycielka wychowania fizycznego, posuwała tyłki przestępców z trampkami. Ale pasek pani Williams wyglądał znacznie gorzej. Może być nawet bardziej przerażająca niż laska dyrektorki, którą znałem tylko z reputacji i zerkania na ślady pozostawione na zadzie palacza w szkolnych toaletach.
Potulnie Chrissy położyła się na kolanach matki. Nigdy nie było sensu kłócić się z dorosłym. Pani Williams podniosła rąbek sukienki córki, odsłaniając cienkie, białe majtki poplamione trawą. Zirytowana matka uniosła pasek nad ramieniem, po czym opuściła go na pupę Chrissy z dźwiękiem przypominającym wystrzał z kowboja z pistoletu. Chrissy wrzasnęła z siłą, która musiała być siłą jej płuc. Widziałem więcej niż wystarczająco i odwróciłem wzrok. Kolejne osiem głośnych uderzeń zaatakowało moje uszy, po każdym z wysokim tonem
krzyk.
Kiedy ponownie spojrzałem, Chrissy płakała. Jej matka pozostała na krześle, wciąż trzymając pasek.
– To wszystko twoja wina – powiedziała Chrissy do Susan, powstrzymując na chwilę szloch.
"Co?" – ryknęła pani Williams.
To było tak, jakby oburzony rodzic po raz pierwszy zobaczył plamy trawy na czerwonej sukience Susan w kratkę.
"Sprowadzając moją Christine na manowce z chłopcami!" Pani Williams oskarżyła Susan. - Przykrywasz się znakami wstydu! Możesz zająć miejsce Susan nad moim kolanem, ty młoda głuptasie.
Komentarze (0)