ghost beach 2

Opublikowany 2023-01-25 14:30:06

  • autor: Anonim
51
Nawiedzona plaża cz 2 godz.19:20, DOM WUJOSTWA WARREN
Zasiedliśmy do kolacji. W porównaniu z wczorajszą była prawie zjadliwa. Szkoda, że prawie robi różnicę.
-Ja nie rozumiem! Wczoraj zjadłyście tyle co wróbelki, a dziś jecie jak wilki! Przyznać się coście robiły.- ciocia Agata uśmiechnęła się, nakładając Olivi kolejną porcję.
-Poznałyśmy nowych znajomych- Sama i Luizę. To też Warrenowie.
-O tak to urocze dzieciaki.
-Straszyli nas jakimś duchem z jaskini.
-Trzymajcie się z dala od groty! Nie chcę aby ktoś wam pogruchotał kości!- rzekł Nill dziwnie surowym tonem. Zasada której powinni przestrzegać wszyscy dorośli: Chcesz żeby dzieciak coś zrobił? To mu tego zabroń! Szkoda, że wujcio tego nie wiedział. Dlaczego jestem taka głupia i zamierzam iść tam jutro w nocy? Ach, żebym to ja wiedziała...
                                                           godz. 12:30 PLAŻA
-O co im come in? To jasne, że coś wiedzą!- skarżyła się Oli. Jakby Amerykę odkryła.- Co o tym myślicie?
-Jeszcze nie wiem- odparłam znudzona- Zapytam Futrzaka w telefonie.
-No i co mówi?
-Powiedział: „Idźcie do jaskini"
-NA SERIO?!
-Nie, ale macie fajne miny.- prawie mnie zabiły. Nie pierwszy raz. Szłyśmy sobie plażą, a tu ni stąd ni zowąd wyskakuje nam szkielet na  drodze.
-Cccooo tttooo?
-Chyba szop, ale nie wiem.
-Na szopa to to jest za małe.- rozległ się znajomy głos zza pleców.
-Och, znowu nas straszycie!- spojrzałam ze złością na Sama. Jak oni to robią? Znowu wyrośli jak z ziemi.- Jeśli to nie szop to co, panie mądry?
-Pies.- odrzekł z niespotykaną pewnością siebie.
-PIES?! Ale jakim cudem coś co go tak urządziło nie naruszyło kości?- Zerknęłam na szkielet- był nietknięty.
-Skoro już to zobaczyliście to trudno.- powiedziała nieśmiało Luiza.- zrobił to duch. Duch Harrisona Warrena.
-Ale dlaczego u diabła pies?
-Psy wyczuwają duchy. Szczekają na nie!
-Nie wierzę!
-Wierzcie albo nie. Choć Sam! Idziemy.
-Ale...-kiedy jednak się odwróciłam, już ich nie było. Dziwne...Hmm...Bardzo dziwne.
                                                           godz. 02:35 SYPIALNIA
-Psssst! Laski obudźcie, się!- szepnęłam najgłośniej jak się dało.
-Porąbało cię?! Jest 2 w nocy!- jęknęła  Nadin. Spodziewałam się tego.
-Co ty, ADHD masz? Kładź się spać!- tym razem jęk Olivi.
-Zobaczymy co tam u ducha! No ruszcie się!- opłacało się być upierdliwa- z grymasem na twarzach wstały. Drogi do jaskini nie ma co opisywać. W większej części tej cholernie długiej groty, oprócz małego ataku nietoperzy nic ciekawego się nie działo. Od TEGO momentu jest ciekawie. Doszłyśmy do źródła całej afery- sporej pochodni wbitej w ścianę.
-To wszystko?! Głupi podpalony badyl wbity w ścianę?!
-Kkkirrra, ooodwróć sssię ppprrrroooszę.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
-No dobrze, już. Przestańcie się drzeć!- powiedział wysoki starzec w poszarpanych ciuchach.- Jestem Harrison Warren i...
-I jesteś duchem! Czytałam nagrobek!
-Duchem? Bucha cha cha !!! Nie rozśmieszać mnie! Nie jestem duchem!- spoważniał- Ja badam duchy. A są nimi wasi nowi koledzy.
-SAM I LUIZA?! To nie możliwe!
-A więc same się przekonajcie. Idźcie na cmentarz od północnej strony. Zobaczycie!
-Skoro to oni są duchami to czemu siedzi pan w jaskini?
-To są złe duchy, a tu jest bezpiecznie. Nic mi nie zrobią. A teraz SPADAĆ STĄD JUŻ!!!
Logiczne, że pobiegłyśmy na cmentarz. Od północnej strony. To co tam było było już mniej logiczne. Stały tam dwa niewielkie nagrobki: „SAMUEL WARREN" oraz „LUIZA WARREN".
-Ok. Zaczynam się bać!
-Czego? I gdzie byłyście, szukaliśmy was.- zgadnijcie kto? Bingo! Dwa duszki.
-Tam na serio ktoś jest! I twierdzi, że to wy jesteście martwi!
-A wy mu wierzycie...-rzekł z zawodem Sam.
-Jak więc wytłumaczycie to!- dramatycznie pokazałam nagrobki.
-To nasi przodkowie. Nosimy ich imiona. A teraz musicie zasypać ducha w jaskini. Wtedy już nie wyjdzie! Teraz!
-Dlaczego MY a nie WY?
-Bo na nas duch może się mścić, wy stąd niedługo wyjedziecie.
                                   godz. Nie wiem która PRZY GROCIE
-Jeszcze trochę! Dobrze idzie!- krzyczała Luiza. Kiepska zachęta. Nagle wylazł Harrison. I kilka rzeczy stało się jednocześnie. Zwaliło się kilka kamieni. Przybiegł BIG rottvailer i zaczął szczekać. Zgadnijcie na kogo? Nie zgadliście. Na nasze aniołki Luizę i Sama.
-Luizo, sama to mówiłaś że psy wyczuwają duchy. Szczekają na nie!
-Och, już dobrze. -dziewczynka rozpłakała się.- Nie chcemy stąd odchodzić. Nasze życie było zbyt krótkie.
-I wszyscy umarli z głodu!- włączył się Sam. Zaczyna mi być ich żal- To taka straszna śmierć...
I teraz za sprawą mamci naturki BIG piorun przerąbał w skałę i zasypał naszych widmowych kumpli. Szkoda...
-Dobra robota dzieciaki.- rzekł Harrison kiedy głaskałyśmy jego psa- W razie potrzeby Misiek wam pomoże.- facet wbiegł do jaskini, a pies za nim.
-Misiek? Co to za imię?
-Kira, taka mała prośba.
-Co?
-Następnym razem, nie zwalaj nas z łóżek.
-Załatwione!
                                   godz. Nad ranem DOM WARRENÓW
-No to miałyście przygodę! Mam nadzieję że żadne duchy nie będą już was martwić.
Stuk! Puk! Drrrap! Uporczywe walenie do drzwi. Kiedy Nadin je otworzyła do środka wbiegł Misiek i zaczął ujadać na Nilla i Agatę. Spojrzałyśmy na nich tępo.
- Widzę, że zły pies zdradził naszą małą tajemnice...
-Może, nie jest wcale zły. Może jest całkiem smaczny? To co? Będzie śniadanko? Dziewczynki, nakryjcie do stołu...
            Oczywiście następnego dnia wróciłyśmy do domciu. Historię tę poznało tylko nasze kółko naukowe. Spisaliśmy ją i włożyliśmy do :HISTORI  NIESAMOWITYCH.
RADY DLA WAS:
1)      Nigdy nie ufajcie kumplom poznanym na cmentarzu.
2)      Często oglądajcie się za siebie, nigdy nie wiadomo czy Sam lub Luiza nie stoją za wami...



Tagi: #yyy

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.