domowa dyscyplina54

Opublikowany 2023-06-25 20:01:10

  • autor: Anonim
104
Patriarchalne państwo - część 2
Rozdział 2: Surowy ojciec i wymagający mąż

Piotr i Dorian wrócili do domu, gdzie starszy z nich od razu został powitany przez małżonkę muśnięciem w policzek. Po wykonaniu tego gestu jednak szybko się wycofała o dwa kroki i cierpliwie czekała aż mąż pozbędzie się zabłoconych butów.
– Zraszacz znowu nawalił – wyjaśnił. – Klara i dzieci śpią?
– Klara prawdopodobnie czyta w swoim pokoju, Oskar zasnął, a Laura się kąpie – podczas wypowiadania imienia córki spuściła wzrok, co nie umknęło uwadze jej męża.
– Klara była nieposłuszna? – zgadywał, jednocześnie przepuszczając brata, żeby mógł usiąść na krześle, gdyż ten potrzebował nieco więcej czasu, by rozsupłać poplątane sznurówki granatowo-brązowych tenisówek.
– Nie.
– A więc dzieci? – zgadywał dalej.
– Laura trochę dokazywała – przyznała.
– Za chwileczkę się z nią rozmówię – zapowiedział, a jego dłonie niemal od razu powędrowały do paska od spodni. Zaczął go rozpinać, następnie wysuwać, aż w końcu złożył na pół i ruszył w kierunku salonu. Stamtąd skierował się schodami na górę i do pomieszczenia przeznaczonego na naukę i zabawę dzieci.
Wszedł do łazienki, bez uprzedniego zapukania. Był panem tego domu, ojcem dziewczynki, która znajdowała się w środku, więc nie czuł się zobowiązany do czynienia takich gestów.
Czterolatka zatrzęsła się w przestrachu, przez co rozlała nieco wody, która wypełniała wannę po same brzegi.
– Mama pozwoliła ci nalać tyle wody? – zapytał na wstępie, jednocześnie zamykając za sobą drzwi.
Laura spojrzała na ojca dużymi, orzechowymi oczami i pokręciła główką. Mama zawsze gdy przygotowywała jej kąpiel to napełniała wannę ledwie do połowy, a czasami nawet i nie, w obawie, że jej dziecko może się utopić, gdy będzie jej większa ilość. Sama nie miała czasu przy niej siedzieć i jej pilnować, gdy się pluskała. Miała dużo obowiązków, które musiała sumiennie wypełniać, gdyż zdarzały się dni, że była z nich bardzo skrupulatnie rozliczana.
– Najpierw spłuczemy głowę, a potem się rozmówimy – zapowiedział poważnym tonem Piotr.
Odłożył pasek na długi blat, w którym umiejscowione były dwie okrągłe umywalki. Zdjął koszulę, która miała długie rękawy, bo nie chciał ich zamoczyć i odwiesił ją na wieszak, przymocowany do beżowych płytek, którymi wyłożona była cała łazienka. Podszedł do dużej, dwuosobowej, narożnikowej wanny i chwycił za złotą słuchawkę prysznicową. Dłoń zacisnął na drobnym ramieniu córki, obrócił ją tak, by było mu wygodnie polewać jej włosy ciepłą wodą i, bez wcześniejszego uprzedzenia, zaczął to robić.
Laura nie lubiła, gdy szampon i piana z niego powstająca wlatywały jej do oczu, ale na początku nie protestowała, nie płakała, nawet nie marudziła i nie prosiła ojca o to, by postępował z nią ostrożniej. Wiedziała, że z nim nie toczy się takich dyskusji i że to co postanowi musi zostać wykonane bezzwłocznie i bez protestów. Tym razem oczka ją jednak bardzo mocno szczypały i zaczynały piec, a ojciec nie przestawał nakierowywać ciepłego strumienia na jej głowę. Woda naleciała jej także do nosa. Zaczęła płakać.
– Boli – poskarżyła się cichutko, ale zdawało się to nie robić na nim żadnego wrażenia.
Dokończył robotę i nie przestając trzymać Laurę jedną dłonią, drugą opuścił złoconą wajchę w dół, by woda przestała lecieć z słuchawki. Odwiesił ją na miejsce i surowym wzrokiem spojrzał na córkę.
– Wstań – polecił, a gdy dziewczynka to spełniła, to zdecydował się pochwycić za jej drugie ramię, by mocno ją przytrzymać.
Wlepił dwa siarczyste klapsy, celując w sam środek pupy dziewczynki, a potem kazał jej ponownie usiąść w wodzie.
– Następnym razem masz nie marudzić – upomniał i sięgnął po buteleczkę z szamponem. Nalał odrobinę na rękę i zaczął wcierać we włosy dziewczynki, tylko po to, by potem ponownie móc je spłukać. Zanim jednak to uczynił, to upomniał małą, że jeśli piśnie choć słówko, to zostanie surowo ukarana, pomimo że jedna surowa kara już na nią czeka. Wskazał też dłonią na pasek, by zobrazować małej co ją czeka po skończonej kąpieli.
Dziewczynka była cichutko, pomimo że ojciec tym razem polewał jej głowę jeszcze większym strumieniem, przez co więcej szamponu wlatywało do oczu. Starała się nawet nie płakać, choć łzy same jej ściekały po policzkach, ale w takiej sytuacji były niemal niewidoczne.
Piotr ponownie nakazał Laurze wstać, ale tym razem nie wlepił jej już ani jednego klapsa. Powiedział, by wyszła z wanny, a kiedy to uczyniła to sięgnął po ręcznik. W ostatniej chwili jednak zrezygnował z pomysłu wytarcia córki, gdyż przypomniał sobie, że na mokrą skórę bardziej ciągnie, a kara przecież z założenia miała być bolesna i nieprzyjemna.
Blondyneczka obserwowała ze strachem w oczkach co jej tato dla niej szykuje. Wiedziała, że za moment będzie bita. Mama ją uprzedzała, że tym razem naskarży, ale do ostatniej chwili pragnęła wierzyć, że tego nie zrobi.
– Najpierw klapsy – zapowiedział, siadając na drewnianym krześle.
Przewiesił ręcznik przez jedno swoje kolano i przywołał córkę palcem do siebie. Nim mała podeszła, on sięgnął po drewnianą, cienką deseczkę, która zazwyczaj służyła mu do drobnego karcenia dzieci, przez co w każdym pomieszczeniu takowa wisiała na ścianie, by nie musiał się fatygować gdy zachodziła potrzeba ukarania.
Przełożył Laurę przez kolano i przytrzymał, by nie mogła się ani wywinąć, ani spaść. Przyłożył deseczkę płaską stroną do pupy dziecka i chwilę nią błądził to w górę, to w dół, jakby się zastanawiał gdzie zacząć bicie. W końcu zdecydował się na dół, niemal przy samych udach. Smagnął na początek nie za mocno, ale jego siła w zderzeniu z czteroletnią dziewczynką i tak zadała jej ból. Mała spięła pośladki i nim je rozluźniła, by choć trochę sobie ulżyć w cierpieniu, to już kolejny raz spadł na jej pupkę i tym razem był dwukrotnie silniejszy. Powstrzymała się, by nie krzyknąć. Wiedziała, że jeśli zacznie zawodzić i wykrzykiwać „ała” już na początku, to ojciec przez to wcale szybciej nie skończy, a jeszcze gotów będzie jej dołożyć za marudzenie i histeryzowanie.
Odczekał moment, podczas którego lekko poklepywał deseczką to jeden, to drugi pośladek. Wziął zamach, porządny i wprawił narzędzie w ruch, by z głośnym trzaskiem odbiło się od dupki dziecka.
– Spokojnie – powiedział do małej, gdy ta zapłakała cichutko, ale głośniej niż dotychczas, a przy tym mocno się zatrzęsła. – Jeszcze pięć cię czeka, a potem pasek i dodatkowa kara za nalanie za dużej ilości wody – poinformował. – Pamiętaj, że karcę cię tak surowo, tylko dlatego, by twój przyszły mąż mógł być dla ciebie łagodniejszy – wyjaśnił i ponownie uderzył.
Złapał dziecko pewniej i mocniej przycisnął do swojego brzucha, by zapobiec wyrywaniu się. Postanowił wymierzyć ostatnie cztery hurtem, jeden po drugim, nie mocno, nie lekko, ale bardzo szybko. Dziecię płakało i usiłowało się wyrwać, co bardzo nie spodobało się Piotrowi.
– Spokój – warknął i zdjął dziewczynkę ze swych kolan.
Laura nie mogąc poradzić sobie z bólem, przykucnęła i nerwowo, histerycznie łkała. Przerażonym wzrokiem obserwowała ojca, jak ten wstaje z krzesła i sięga po swoją koszulę.
– Wypuść wodę z wanny, wytrzyj się, załóż piżamkę i przyjdź do pokoju. Paska nie zapomnij. – Wyszedł, mijając się w drzwiach z żoną, która weszła do łazienki, by pomóc córce. Nie zabronił jej tego uczynić.
Sylwia zaczęła wypuszczać wodę z wanny i wycierać mokrą podłogę.
– Boli – zawodziło dziecko, a więc podeszła, by e obejrzeć.
– Pokaż – poleciła i delikatnie postawiła córkę na nogi. Odwróciła tyłem do siebie i przyjrzała się zaczerwienionym pośladkom, które w kilku miejscach miały okrągłe zasinione ślady. Dotknęła jednego z nich, a Laura wciągnęła powietrze przez ząbki. – Są lekko czerwone – poinformowała. – Ale z tego co widziałam, to czeka cię jeszcze prawdziwe lanie, więc pewnie tydzień nie będziesz mogła usiąść. Zrób lepiej siusiu, by się nie posikać podczas kary i nie zdenerwować tym ojca. Pamiętasz, że gdy ostatnio tak zrobiłaś, to za karę była lewatywa? – przypomniała.
Dziewczynka przytaknęła główką i posłusznie poszła w kierunku toalety. Z łazienki wyszła z paskiem w dłoni i włócząc go po ziemi, przeszła do swojej sypialni. Ojciec już tam na nią czekał. Siedział na jej łóżku, przykrytym białą narzutką w różowe motylki. Podeszła i podała mu narzędzie, którego smak już dawno temu poznała, pierwszy raz mając nieco ponad dwa latka. Patrząc mu w oczy pociągnęła noskiem kilkukrotnie i wspięła się na łóżko, bo tata nic nie mówił, a to znaczyć mogło tylko tyle, że kary nie odwołał i odbędzie się ona w sposób standardowy. Na kolanach doczłapała się po poduszki i ułożyła je na środku. Położyła się na nich w taki sposób, by pupa była wypięta i czekała.
Piotr wstał, złożył pas na pół i znacząco odchrząknął.
– Chyba o czymś zapomniałaś, moja panno – przypomniał.
Dziewczynka uświadomiła sobie, że nie opuściła spodni od piżamy. Szybko naprawiła swój błąd i zagryzła róg jednej poduszki, tak jak doradziła jej matka. Chciała nie krzyczeć, a jeśli już, to robić to jak najciszej. Mama kiedyś jej opowiadała, że mężczyźni krzyk często uważają za jawny bunt i wtedy gorzej traktują tych co śmieli krzyczeć podczas odbierania zasłużonej kary. Że kara była zasłużona, nie miała wątpliwości, gdyż wiedziała, że mężowie i ojcowie postępują zawsze właściwie, czasami, tak jak jej tata, surowo, ale właściwie, tak jak należy i zawsze mają racje.
Piotr dotknął paskiem pośladków córki, uniósł go do góry i szybko opuścił, trafiając dokładnie w to miejsce jakie sobie upatrzył. Na zbitej pupie pojawił się ślad, nieco ciemniejszy od pozostałej kolorystyki pośladków dziecka.
Laura spięła większość mięśni, w tym także te dupki, przez co kolejne uderzenie bolało mocniej i zdawało jej się, że poczuła je nie tylko na skórze, ale także wewnątrz, jakby podłożono tam ogień. Zasłoniła pupkę rękoma i przetoczyła się na bok, a następnie na plecy, nie wypuszczając zagryzionego rogu poduszki.
– Co ty robisz? – zapytał się ojciec.
– Bojało – odpowiedziała niewyraźnie, szlochając.
– Jeśli nie chcesz otrzymać dodatkowych, bardzo mocnych klapsów, jutro z samego rana, to radzę się położyć jak leżałaś.
Groźba podziałała jak z bicza strzelił. Dziewczynka natychmiast, śpiesząc jak tylko mogła, ułożyła się ponownie. Piotr odłożył pasek na łóżko i nachylił się nad córką. Położył prawą dłoń na jednym jej pośladku, odchylił go, kilkakrotnie ścisnął, raz delikatnie klepnął. Uznał, że nie uczynił małej żadnej krzywdy, a jej przesadzona reakcja była tylko histerią, więc może spokojnie kontynuować karę. Chwycił za pasek i smagnął nim po udach swoją czterolatkę. Dziecię uniosło nogi do góry, uginając je w kolankach, ale szybko je opuściło, w obawie, że tata mógłby jej za to dać sowitą nauczkę, gdyby pozwoliła sobie na dłuższe bycie nieposłuszną. Kolejny pas zniosło lepiej, ale tylko dlatego, że był lżejszy.
– Ostatnie trzy – zapowiedział ojciec i położył lewą dłoń na plecach czterolatki, dociskając ją w ten sposób mocno do materacu.
Dziewczynka nienawidziła tego stwierdzenia. Ostatnie trzy były zawsze bardzo mocne i bardzo szybkie, napadające, na jej zwykle mocno już zbite pośladki, jeden po drugi. Wyła podczas ich wymierzania niemiłosiernie, pod koniec nawet się zanosząc i połykając smarki, które wyciekły jej z nosa.
– Na przyszłość masz słuchać mamy, a przez cały jutrzejszy dzień masz być na każde jej zawołanie, zawsze gotowa, siedząca na drewnianym, twardym krzesełku, w kącie pokoju. Nie wolno ci się bawić i będziesz tak siedziała dopóki mama cię nie zawoła, a jak zawoła, to na baczność przed matką stajesz i bez słowa wykonujesz co każe. Jutro ci o tym jeszcze przypomnę, a teraz dobranoc. – Podciągnął spodnie dziecka do góry, szarpnięciem ułożył do odpowiedniej pozycji, przez co dziewczynka zapłakała, gdy pośladki dotknęły pościeli, bo nawet taki dotyk niemiłosiernie bolał.
Piotr dostrzegł jak córka się zatrzęsła, więc na odchodne smagnął jeszcze pasem przez przód ud. Dziewczynka zacisnęła nóżki i ponownie zaszlochała.
– Na dobranoc się odpowiada – upomniał.
– Dobranoc, tatusiu – wyłkała.
– Co dalej? – przypominał z paskiem w dłoni.
– Przeprasam, ze byłam niegrzeczna i dziękuję za karę – wyrecytowała niewyraźnie i ze smutkiem w oczach, ale też widoczną w nich ulgą, bo zaobserwowała jak ojciec się oddala.
Piotr po wszystkim udał się do sypialni. Z radością dostrzegł na dużym zegarze, posiadającym też automatyczny kalendarz, że tego dnia był dziesiąty, a każdego dziesiątego odbywał z żoną dwa stosunki analne, uprzednio wykonując jej lewatywę.
Wszystko było już przygotowane. Sylwia była w samej satynowej koszulce nocnej, szezlong przykryty był czarną folią, a na stoliku, który się przy nim znajdował, stała miska z trzema litrami wody i strzykawka analna.
– Mała nie będzie przez najbliższy czas sprawiała żadnych problemów – oznajmił żonie na wstępie, potem sam przygotował sobie drinka, a kiedy go pił, to jednocześnie wskazywał palcem na szezlong, nakazując Sylwii w ten sposób, że ma się odpowiednio ułożyć.
Brunetka założyła więc nogi na oparcie, a głowę i górną część tułowia położyła możliwie jak najniżej. Pośladki starała się trzymać wysoko. Kiedy mąż dotknął prawego z nich, to poczuła przyjemny dreszcz, ale wiedziała, że tego dnia nie ma co liczyć na prawdziwy stosunek. Przez „prawdziwy stosunek” rozumiała taki w cipkę i możliwie jak najbardziej romantyczny. Dziś jednak był dzień zarezerwowany na pewnego rodzaju tresurę, mającą na celu utrzymać ją w ryzach i sprawić, że gdy zachodziła taka potrzeba, to jedno mężowskie spojrzenie wystarczało aby zmienić jakieś zachowanie, zatrzymać wypowiadane słowa lub wymusić ciche przepraszam i czasami także natychmiastowe przełożenie się przez kolano, byleby tylko wymazać z siebie poczucie winy, choćby za pomocą ciężkich i przynoszących prawdziwy ból, klapsów.
– Przez ten miesiąc byłaś bardzo grzeczna, więc nie wleję w ciebie ponad dwóch litrów, bo wiem, że tego nie lubisz – oznajmił i napełnił strzykawkę o pojemności dwieście pięćdziesiąt mililitrów wodą.
– Posmarujesz? – spytała prosząco, z lekkim lękiem, że mogłoby być inaczej, gdyż poczuła już dotyk końcówki strzykawki na wejściu do swojego odbytu.
– To konieczne? – odpowiedział pytaniem na pytanie i odetchnął przy tym tak, jakby nie chciało mu się podejść do komody w łazience po wazelinę.
– Jeśli nie posmarujesz, to będzie bolało.
– Nie przygotowałaś żadnego nawilżacza – stwierdził twardo i dwoma palcami rozciągnął jej pośladki na boki. Zaczął wpychać końcówkę na sucho, kręcąc nią we wszystkie strony.
Sylwia instynktownie zaczęła uciekać pośladkami, opuszczając dupcie coraz bardziej w dół. Poczuła na niej solidnego klapsa.
– No, czyżby się okazało, że pochwaliłem cię za wcześnie? – zapytał ostro mąż. – Popraw się – rozkazał, poklepując ją lekko w przód cipki.
Ponownie rozciągnął pośladki, tym razem mocniej i zdecydowanym ruchem naparł końcówką strzykawki na dziurkę odbytu. Weszła cała, choć nie obyło się bez pisku żony, za co na jeden z jej pośladków posypał się grad klapsów, które dały radę wycisnąć z jej oczu pierwsze łzy. Nie zmieniła jednak pozycji.
– Jeśli dalej będziesz się zachowywała w taki sposób, to zmienię decyzję i wleję w ciebie ponad dwa litry, na dodatek będziesz musiała tę wodę piętnaście minut w sobie utrzymać, by nie oberwać pasem. Zrozumiałaś?
– Tak, przepraszam – wyszeptała pokornie i zacisnęła oczy oraz zagryzła ząbki, bo Piotrek właśnie rozpoczął wciskanie w nią pierwszej dawki.
Zawsze najgorzej znosiła wyciąganie strzykawki, gdyż obawiała się, że nie da rady zacisnąć pośladków na czas i coś z niej wypłynie, a tego mąż także nie tolerował, zwłaszcza na początku lewatywy, którą, jego zdaniem, powinno się znosić bez szemrania i komplikacji, bo początkowy etap jest jedynie przyjemnością.
Piotr zaaplikował kolejną dawkę do pupy swojej żony. Ledwie powstrzymała się, by nie pisnąć. On jakby zdawał się to wiedzieć, więc z czułością pomasował jej brzuszek, następnie wyciągnął strzykawkę i chwilę odczekał, by woda rozlała się po jelitach.
– Odczuwasz już dyskomfort? – zapytał.
– Lekki – odpowiedziała całkiem szczerze.
– To dopiero pół litra – stwierdził na głos i zabrał się za kolejne dwa wlewy, tym razem nie czyniąc przerw i nie odzywając się do żony ani słowem. Strzelił jedynie klapsa po tych dwóch i otarł palcem o cipkę żony, zagłębiając się raz w jej wnętrze. Chciał sprawdzić czy jest już mokra.
Była.
– Zrób nóżki szerzej – polecił.
Zmieniła pozycję jak nakazał, zaciskając przy tym pośladki jak najmocniej. Przy każdym, nawet najmniejszym, ruchu czuła jak woda przelewa się w jej brzuchu.
Piotr podszedł do komody stojącej przy łóżku i wyjął z niej sporych rozmiarów dildo analne, i podstawił je żonie pod twarz.
– Dobrze obśliń – polecił i, nie czekając na wykonanie polecenia, zajął się swoją robotą, czyli aplikacją kolejnych dawek lewatywy.
Dotarł do półtora litra, wtedy zabrał korek analny od żony i zapakował jej go w pupę, bez zbędnych ceregieli i żadnej, nawet najmniejszej delikatności. Kobieta krzyknęła przerażona, gdyż nie była gotowa na takie mocne i szybkie rozciąganie. Nie ukarał jej za to, gdyż takiej reakcji akurat się spodziewał. Z doświadczenia, wyniesionego jeszcze z dzieciństwa, wiedział, że takie szybkie aplikowanie gadżetów do odbytu bywa momentami bardzo bolesne. Jego ojciec często karał jego i brata właśnie lewatywą, po wszystkim ich „zaklinowywał”, jak zwykł to nazywać i gonił do pracy w domu lub odrabiania lekcji, a czasami nawet do ćwiczeń fizycznych, takich jak pompki, przysiady, a nawet bieganie czy podciąganie się na drążkach. Płakali, ale wykonywali jego polecenia, starając się zrobić to jak najlepiej.
– Wstań – odezwał się do żony.
Ta uczyniła to z trudem, starając się przy tym nie ociągać.
– Wyprostuj się.
Kiedy tylko zrobiła jak kazał, to zaraz dotknął jej brzucha. Najpierw był delikatny, potem zaczął naciskać, sprawiając jej tym ból tak silny, że zaciskała nogi i momentami lekko uginała kolana. Dopiero po dokończeniu dokładnych oględzin, nastawił elektroniczny sekundnik na dwanaście minut. Łzy stanęły jej w oczach, gdy tylko zobaczyła te liczbę.
– Klęknij w kącie i poczekaj na sygnał. Po jego usłyszeniu wstaniesz i pójdziesz do toalety. Po wszystkim się podmyjesz i wrócisz, oczywiście z korkiem w pupci. Ja sam go z ciebie wyjmę, a potem wsadzę ponownie i spędzisz z nim czas aż do rana. Przed śniadaniem zamienię go na trzy kulki analne, te duże. Odwiedzi nas jutro moja przyszła druga żona i chcę, by coś ciągle przypominało ci o odpowiednim zachowaniu – wyjaśnił i wskazał dłonią na kąt pokoju, gdzie na Sylwie już czekała specjalna poduszka.
Poduszka była płaska, a więc nie dawała ulgi zmęczonym kolanom. Jednak mimo wszystko była wdzięczna, że Piotrek uraczył ją tym kawałkiem materiału, a nie, tak jak ostatnio, szorstką wycieraczką.
Kiedy mąż zajął się pracą, Sylwia cierpliwie czekała, spoglądając swymi niebieskimi oczami w stronę sekundnika. Minuty zdawały się płynąć nieubłaganie wolno, a woda w jej jelitach domagała się uwolnienia. Milczała jednak i cierpliwie zagryzała wargi, starając się skupić umysł na tej czynności, niż na dyskomforcie, który boleśnie całą ją ogarniał. Myślała, że nie wytrzyma, pozostały jej jeszcze trzy minuty, a ona czuła jak przechodzą ją dreszcze i boli przy każdym skurczu mięśni, a ona była zmuszona nieustannie zaciskać odbyt, by nic z niej nie wypłynęło.
– Proszę – szepnęła.
– O co? – spytał, nie odrywając wzroku od komputera, na którym czynił plany architektoniczne jednej z galerii handlowych.
– O to bym mogę już udać się do toalety.
– Ile czasu pozostało?
– Dwie minuty i czterdzieści sekund – podała z dużą dokładnością.
Z początku odpowiedziało jej milczenie. Walczyła sama z sobą, by nie ulec pokusie, nie wstać z kolan bez pozwolenia i nie pobiec do łazienki. W końcu Piotr jednak wyraził zgodę, a ona bez poczucia winy i jawnego nieposłuszeństwa mogła sobie ulżyć.
Nie chodził z nią do toalety, nie był z tych, którzy lubili na to patrzeć. Po wszystkim czekał w pokoju, z rozpiętym rozporkiem, a ona na wstępie miała zadanie postawić jego penisa ustami, a potem uklęknąć na łóżku i czekać aż mąż wyjmie z niej czysty, bo już umyty, korek analny, a potem zastąpi go swoim penisem. Zazwyczaj takie zastępowanie nie bolało, a i rżnięcie z początku było bardzo wolne, wręcz delikatne. Tym razem też tak było, ale za drugim razem, gdy już sperma po raz pierwszy tego wieczora zalała jej odbyt, a ona ponownie postawiła penisa męża ustami do pionu, to on nakazał jej zmienić pozycję.
– Tym razem zrobimy to inaczej. Ty położysz się na plecach, a nogi postarasz się zrobić jak najszerzej.
Gdy zrobiła jak powiedział, to od razu chwycił za kostki i uniósł nogi żony do góry, jednocześnie ciągle pozostawiając je rozwarte.
– Wsuń mojego penisa do swojej dupki – polecił, a ona podeszła do zadania.
Długo jednak jej się to nie udawało, więc Piotr zdecydował się puścić jej nogi, zarzucając je sobie na barki i jej dopomóc.
W tej pozycji czuła go jakby bardziej, a i rozwarte nogi sprawiały, że jej pupa zaciskała się na penisie męża i utrudniała rozluźnienie zwieracza. Wykrzywiła więc twarz, zdradzając tym, że odczuwa ból, ale on zdawał się tym nie przejmować, gdyż jedynie uraczył ją słowami:
– Poboli, poboli i przestanie. Wytrzymasz.
Oczywiście nie miała innego wyjścia, jak tylko wytrzymać. Kilka razy, gdy mocniej pchnął, to ugięła kolana i nieco zmniejszyła kąt rozwartych nóg, ale mocne klapsy, które lądowały na jej piersiach, natychmiast wymuszały na niej poprawę pozycji. Obawiała się jednak, że dłużej już nie wytrzyma, bo było jej bardzo niewygodnie. Coraz częściej pozwalała sobie na uginanie nóg, czym w końcu zirytowała męża na tyle, że pochwycił za jej łydki, rozwarł jej nogi tak mocno, iż zdawało jej się, że przy tym rozerwał jej cipkę na pół. Krzyknęła, ale w efekcie doczekała się jedynie tego, że naparł na nią mocniej, a jej nogi znalazły się niemal na równi z jej twarzą. Takiego złożenia prawie w pół się nie spodziewała. Zapłakała.
– Nieposłuszeństwo nie popłaca – przypomniał i zaczął poruszać się bardzo szybko, nie zważając na łzy żony. Kiedy skończył, to pomimo zmęczenia i chęci położenia się do łóżka, zdecydował się na to, by wciąż trzymać jedną z jej nóg, a drugą ręką wymierzyć siedem solidnych klapsów w cipkę, kolejne trzy w piersi i znowu siedem w cipkę. – Odwracaj się na klęczki – rozkazał ostro, a korek analny już trzymał w dłoni. Zrezygnował jednak z tego, by od razu wsunąć go do jej dupki. – Podaj chusteczki.
Wiedziała co się święci, ale usłuchała. Wyjęła chusteczki higieniczne z szafki nocnej i wyczekiwała aż mąż ją nimi dokładnie, do sucha wytrze.
– Nie użyjesz nawilżacza, prawda? – dopytywała, starając się powstrzymać łzy.
Piersi ją piekły, cipka także płonęła od razów jakie jej zadał, ale to z odbytem było najgorzej. Miała wrażenie, jakby ją tam skrzywdził, jakby za mocno rozciągnął, a cały wierzch na około niemiłosiernie bolał, jakby skóra została tam zdarta.
– Nie zasłużyłaś – stwierdził. – Poza tym, nie naszykowałaś – przypomniał i zaczął wpychać dildo w jej dupkę.
Wchodziło ciężko, więc kręcił nim na wszystkie strony, to napierając, to znowu wyjmując i znowu kręcąc na wszystkie strony. W końcu jednak się z tym uporał, a podczas tego czasu ona zdążyła wypocić ósme poty i wypłakać wszelkie łzy. Umieszczony w odbycie korek jednak nie sprawił, że poczuła się lepiej. Wręcz przeciwnie, on potęgował nieprzyjemne uczucie wypełnienia i ból wnętrza pupy jak i wierzchu rowka.
– Do spania – polecił.
Nabierała mocno powietrza, starając się uspokoić. Ułożyła głowę na poduszce i okryła się satynową pościelą. Próbowała zasnąć, nie myśleć o bólu, nawyknąć do niego, ale nie potrafiła.
– Bardzo mnie boli – poskarżyła się mężowi, który spocony wrócił do pracy, ustalając już w głowie plan następnego dnia i tego, że razem wezmą poranny prysznic.
– Tak ma być, to wszystko po to, byś jutro nie przyniosła mi wstydu.
– Ale naprawdę bardzo mnie boli – uskarżała się dalej.
– Tak ma być – odparł krótko.
– Bardziej niż zwykle.
– Nie krwawisz tam, więc wszystko jest w porządku. Ma boleć i bez dyskusji, nie chcę już więcej o tym słyszeć.
Ostry ton podziałał na nią niemal od razu. Zaprzestała rozmowy z mężem i męczyła się dalej samotnie, choć on ciągle przebywał w tym samym pokoju, aż w końcu nawet położył się obok niej i ją przytulił, wcześniej upewniając się czy korek dobrze leży. Zadał jej tym tylko dodatkowy ból, ale nie śmiała już mu nawet o tym wspomnieć. Złożył pocałunek na jej nagim ramieniu i życzył dobrej nocy.

Informacja od autora (koniecznie przeczytaj!):
Nie wiem czy kolejne części się pojawią, bo nie widzę, by ktoś tutaj zaglądał. Tak więc póki co nie zawracam sobie tym blogiem głowy. Przybędzie was, zaczniecie pisać komentarze, to ja przysiądę do kolejnego rozdziału.
Tagi: #4554

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.