291 muz

Opublikowany 2021-12-27 12:00:00

  • autor: Anonim
92
Ginny stała za sterami małej ciuchci z uśmiechem od ucha do ucha. Nie bawiła się tak dobrze, odkąd skończyła dwanaście lat, czyli całą dekadę temu. Chichotała na myśl, jak musiała wstać, żeby zobaczyć przód. Ginny nigdy nie była dużą dziewczynką, a nawet bardzo rozwiniętą. Nie, była drobna, bardzo drobna i miała najmniejszą postać ze wszystkich w swojej małej grupie społecznej. Kiedy wychodzili na imprezy, dosłownie niemożliwe było dla niej wypicie alkoholu. Nie miało znaczenia, że miała cztery różne rodzaje dokumentów tożsamości, barmani nie chcieli uwierzyć, że jest pełnoletnia, a jej przyjaciele tylko pogorszyli sprawę, nazywając ją „Kiddo” lub mówiąc, że jest ich młodszą siostrą, która łapie się z dużymi dziećmi . Gdyby nie pełny bar w mieszkaniu jej tatusia w Newport, nigdy nie dostałaby drinka!

Cóż, to wszystko było już za nią. Była sama, miała swoje miejsce i utrzymywała się z pracy, i torowała sobie drogę przez świat. Właściwie to jej ojciec co miesiąc wpłacał na jej konto rozsądny zasiłek iz tego naprawdę żyła. Z czasem była pewna, że znajdzie sposób na zarabianie na życie. Na razie zamierzała żyć chwilą. Pracowała w „The Playful Bruins Fun Camp” w (jak na ironię) Newport na Florydzie (na wybrzeżu Gulf Coast) i uwielbiała to. Mały pociąg był mniej więcej w połowie skali, jaskrawo kolorowy i pełen wesołych, gadatliwych dzieciaków. Ginny czuła się jak inżynier.
Pociąg jechał wężowymi torami wokół niskiego, sztucznego wzgórza parku, przez długi tunel (wszystkie dzieci piszczą z zachwytu, ścigając się w ciemności) i wjeżdżając do gęstego lasu otaczającego jezioro. Zadzwoniła. Nat (skrót od Natalie), jej nowa przyjaciółka i najstarsza córka właścicieli, kazała jej zadzwonić na znak, że wjeżdżają na stację (w całym parku były cztery). Wychylając się przez boczne okno, wiatr rozwiewał jej długie brązowe włosy, zobaczyła przed sobą stację. Zmniejszyła moc, silnik się zatrzymał, a pociąg w zasadzie wjechał na stację. Chociaż pociąg był elektryczny, efekty dźwiękowe sprawiały, że brzmiał jak prawdziwy parowóz. Zaciągnęła hamulec. Zapiszczał i pociąg jakby się zatrzymał.

Huh, będę musiał nad tym popracować. Pan Parmenter jasno wyraził się w tej kwestii: „Nie potrząsaj za bardzo gośćmi. Jedna mała kontuzja i zostaniemy pozwani.

Odwróciła głowę i uśmiechnęła się. Wszyscy byli w porządku. Nacisnąłem przełącznik zamków, rozległo się krótkie brzęczenie, kliknięcie i drzwi w samochodach się otworzyły.

– Dobra, ludzie, jesteśmy w Mermaid Lagoon. Następny pociąg odjeżdża o jedenastej trzydzieści – zawołała.

Goście wysiedli, śmiejąc się i radośnie rozmawiając, i udali się na plażę i na kajaki. Ginny sprawdziła zegar nad peronem stacji. Miała piętnaście minut, zanim musiała jechać pociągiem do Wąwozu Galopującego, gdzie były konie. Teraz była ona
Polski

okazja, aby zobaczyć o bateriach do pociągu. Wzięła klucz do silnika, przeszła przez drzwi Tylko dla pracowników i weszła do pomieszczenia mechanicznego. Kiedy zaczęła dziś rano pracę, Nat i jej tata (pan Parmenter) pokazali jej, jak odłączyć pociąg od stacji ładującej i obserwować poziom naładowania akumulatorów podczas pracy. Jeśli wskaźnik zapalił się na czerwono, miała podłączyć akumulatory pomocnicze, dopóki nie wróci pociągu na stację główną.

Według Nata musiała to robić codziennie. Pociąg może wyglądać ładnie, ale oznaki wieku były oczywiste nawet dla kogoś, kto nie ma ochoty mechanicznej, jak Ginny. Przesunęła krzesło z sąsiedztwa małego składanego stolika, stanęła na nim, by dotrzeć do przedłużacza, który był zwinięty na górnej półce, i chwyciła go. Zeskoczyła z hukiem, podłączyła go i stanęła przed panelem kontrolnym.

Dobra, teraz przełączam zasilanie na „czuwanie”, a następnie wyciągam kabel do pociągu i po prostu podłączam go do gniazdka w silniku.

"Mała dziewczynko, co ty tutaj robisz?" - odezwał się ostry głos.

Ginny pisnęła i odwróciła się do kobiety. "Cholera jasna, pani, wystrasz ze mnie żywe światła dzienne, dlaczego nie?"

„Boże, wstrętne usta też. Nie widziałeś znaków? Po pierwsze, ten obszar jest przeznaczony tylko dla pracowników. Po drugie, ten pokój jest niedostępny dla wszystkich z wyjątkiem starszego personelu. To zbyt niebezpieczne, aby dziecko w twoim wieku było tutaj! Gdzie są twoi rodzice?"

- Rodzice? Pani, kim są...? Ginny przerwała, widząc plakietkę z imieniem kobiety. To było „Fioletowe”. "Och, jesteś babcią Nat, mamą jej mamy. Jestem Virginia, zaczęłam tutaj dzisiaj."

Violet przekrzywiła głowę i położyła ręce na biodrach. - Naprawdę? Linus wynajął... co, trzynastolatkę do pracy w pociągu? Gdzie jest twoja plakietka z imieniem? Założę się, że jesteś jedną z przyjaciółek Marie.
Angielski
Polski

Trzynaście?! Naprawdę, wyglądam tak młodo? - powiedziała i poklepała się po koszuli. - Cholera, założę się, że zrzuciłam metkę, kiedy wychylałam się przez okno pociągu. Proszę posłuchać, pani Brockton, proszę zapytać panią córkę lub zięcia, jestem pracownikiem. A teraz zejdź mi z drogi i pozwól mi-whoa!

Próbowała przepchnąć Violet i to był błąd. Kobieta wyglądała jak ta Xena, wojownicza księżniczka z telewizji: około sześciu stóp, długie, czarne włosy, z całkiem figurą. Chwyciła Ginny za ucho, zaciągnęła ją na krzesło i położyła sobie na kolanach. Uderzyć! Jej duża, solidna dłoń połączyła się z jasnopomarańczowymi szortami Ginny.

„Mała dziewczynka, staromodne lanie dla niegrzecznego dziecka może w dzisiejszych czasach nie być komputerem, ale jestem ze starej szkoły. Nie obchodzi mnie, czy nie jesteś moim dzieckiem, czy nawet wnukiem, dostaniesz dawka tego, czego na pewno potrzebujesz!"
Co ty wyprawiasz? Puść mnie! Nie jestem dzieckiem, ty wielki palancie. "

„Boże, jesteś świeży. Teraz ponownie pytam, gdzie są twoi rodzice, a przynajmniej opiekun?

Przez cały czas jej bardzo stanowcza ręka wciąż uderzała w biedny mały tyłek Ginny. Ginny nigdy w życiu nie dostała klapsa. W domu, zwłaszcza po śmierci mamy, była córeczką tatusia. Cokolwiek chciała, dostała, z wyjątkiem jego osobistej uwagi. Teraz jej tyłek był powoli pieczony przez kobietę o bardzo silnym ramieniu. W miarę upływu minut, a Violet nie odpuszczała, zdecydowanie Ginny osłabło. Próbowała błagać, by zabrano ją do garderoby i pokazała Violet swój dowód osobisty.

To zawiodło.

Postanowiła przyjąć inną taktykę. „Ok, ok, masz rację. Och! Przepraszam, że się wślizgnęłam. Jeśli… OW… po prostu zabierz mnie do food courtu, znajdę moją mamę”.

Ostatnie mocne uderzenie opadło i Violet podniosła ją, by stanąć obok niej. – No, czy to było takie trudne? A teraz chodź, a zobaczymy, jak zabrać cię do domu.

Ginny skrzywiła się i potarła piekące siedzenie. "Tak proszę pani."

Violet wzięła ją za łokieć i wyprowadziła na zewnątrz, po czym natychmiast wpadła na Peg, środkową dziewczynę w rodzinie.

– Ach, Virginia, jesteś. Tata właśnie zadzwonił do mnie przez radio, powiedział, że spóźniłeś się w pociągu. Gdzie twoje radio? Gdzie twoja plakietka? Babciu, po co ją tu włóczysz?

Ginny rzeczywiście zdołała się uśmiechnąć i zachichotać. - Och, Peggy, jesteś kimś. Jeśli kiedykolwiek będzie konkurs na szybkość mówienia, zdobędziesz niebieską wstążkę.

– Peggy, znasz tę małą dziewczynkę? Powiedziała Violet. "Czy ona... pracuje tutaj?"

Peggy zachichotała. - Mała? Hm, cóż... tak, chyba wygląda młodo, ale czy nie rozmawiałeś dziś rano z mamą lub tatą?

- Miałem dziś rano zajęcia z tai chi, pamiętasz? Robiłem cuda na moje chore kolano. Więc czekaj, ile lat ma ta dziewczyna?

— Ach, ma dwadzieścia dwa lata — powiedziała po prostu Peggy.

Oczy Violet zrobiły się duże. "O jej."
Polski

Następnie wyjaśniła, co zaszło między nimi, co sprawiło, że Ginny zarumieniła się na czerwono, a Peggy zachichotała jak burza, dopóki Violet nie zagroziła jej podwójnie tym, co dostała Ginny!

Huh, wygląda na to, że starsza pani to twarda dama. Podoba mi się to, nawet jeśli nie zależy mi na tym, żeby była na wpół przekrzywiona, pomyślała Ginny.

Potem nastąpiło odpowiednie wprowadzenie i wyjaśnienie.

– A więc, Virginia Williams, co? Cóż, moja droga, przepraszam, że dałem ci klapsy. Gdybym znał twój prawdziwy wiek i status zatrudnienia, nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego.

„Po prostu mów do mnie Ginny, wszyscy to robią. Co do lania, cóż… właściwie, nie ma żadnych urazów. To prawda, nie zasłużyłem na to, że tu jestem, ale uwierz mi, zrobiłem wiele w swoim życiu zarobiłbym na tym znacznie gorzej. Więc nazwijmy to praniem i pozwól mi wrócić do pociągu.

— To bardzo dojrzałe z twojej strony, a ty możesz mówić do mnie babcia, wszystkie dziewczyny tak robią. Chodź, Peggy, pomóżmy jej załadować gości.
Wyszli, Ginny bardzo starała się nie pocierać, kiedy znaleźli się na peronie. Musiała przyznać, że nawet obok Peggy, która miała zaledwie piętnaście lat, wyglądała młodo. Peggy była wyższa, cięższa i zdecydowanie miała kształty i figurę. Ginny była tylko trochę wyższa od Marie i miała trzynaście lat, ale podczas gdy Ginny była ledwie kubkiem A, Marie już była B. Więc nie mogła winić babci, że myślała, że jest tylko dzieckiem. W pewnym sensie to lubiła. Podczas gdy jej tata zawsze dbał o to, by niczego nie pragnęła w sensie materialnym, inne aspekty jej życia zawsze brakowało. Była jedynaczką i nie pamiętała swojej matki. Gdy mama zmarła, jej ojciec, biznesmen o wysokich latach życia, stracił zainteresowanie nią, i wyznaczył do opieki nad nią kolejne nianie. Do czasu, gdy skończyła dwadzieścia lat, nieustannie się przemieszczali ze względu na wymagania jego pracy, więc nigdy nie miała kochającego, stabilnego dzieciństwa. Tak więc pomysł powrotu do wieku nastoletniego, nawet jeśli zawierał staromodną dyscyplinę, w rzeczywistości był bardzo atrakcyjny.

Ostatnia część była tym, co naprawdę ją zdumiało. Nigdy nie zaznała bólu i upokorzenia, gdy dostała klapsa po czyichś kolanach, zwłaszcza że była dorosła. Jednak zmieszane z tymi uczuciami było coś innego. Poczuła więź z babcią. Nikt nigdy nie troszczył się o nią na tyle, by zapewnić jej dyscyplinę, której potrzebowała, i dlatego nie żałowała babci, że to zrobiła. W ciągu swoich nastoletnich lat zrobiła wiele rzeczy, które wymagały dobrego lania, ale nigdy go nie dostała. W tamtym czasie myślała, że ma szczęście. Teraz, patrząc wstecz, poczuła żal, że żadna z jej niani, ani jedna, nigdy nie czuła wystarczająco dużo miłości do niej, by postąpić właściwie.

Gdy pasażerowie byli już w pociągu, Ginny uruchomiła go i odjechali. Peggy wróciła do Sun Shack, małego sklepu nad brzegiem jeziora, gdzie sprzedawano kremy przeciwsłoneczne, nadmuchiwane maty i pływaki oraz inne artykuły do pływania. Gran wskoczyła do „samochodu węglowego” tuż za silnikiem. Oczywiście nie miał węgla. Było to miejsce do przechowywania zapasów (tak jak wtedy, gdy Peggy potrzebowała więcej rzeczy do sklepu), a babcia siedziała na mieszkaniu z butelkami wody.

"Więc pani Brockton, mam na myśli babciu... jest pani mamą pani Parmenter?"
Tagi: #ddd

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.