Po pierwsze prywatne rozmowy można nagrywać bez informowania o tym kogokolwiek. Wolno mi nosić dyktafon i nikomu nic o tym nie mówić. Zresztą przykład idzie z góry, jeśli wiecie o czym mówię. Druga sprawa - mimo, że brzmiało to zaskakująco i nieelegancko, zapewne konsultanci są na to uczulani. Chodzi o to, żeby ktoś nie zrobił z takiej nagranej rozmowy użytku godzącego w operatora (bo standardowy Kowalski może nie lubić Play z zasady). Łatwo jest zmontować takie nagranie i zmanipulować a potem wrzucić na YouTube. Szkód jakie ono spowoduje nie da się łatwo cofnąć. Nie dziwi mnie więc sytuacja a jedynie niezbyt elegankie zachowanie konsultanta. Mało profesjonalne. To nie jest tak, że oni mogą a my nie. Wystarczy wszystko pisać i wysyłać pocztą, choćby elektroniczną i wtedy w razie kłopotów mamy materiał dowodowy na dłoni.