Trauma przed piatkowym sprawdzianem

Od kilku dni czuje presje I chyba wpadam w depresje Bo wciąż, już z oddali Logika mózg mój pali Na matmie przy tablicy Stoje jak na strzelnicy I myśle że to kara Bo czuje sie jak ofiara A ona tylko spogląda Pod palce me zagląda I nagle słysze słowa "Do ławki, bo boli mnie głowa gdy widze te znoje to o twą mature się boje" Ja siadam zdezorientowany zdziwiony i załamany A ona kończy zadanie I patrzy z ukosa na nie Jak na coś jej nie godnego Co tylko zaniża jej ego A reszta znowu zastyga Kogo wybierze ta strzyga I kto będzie wybranym A kto kolejnym przegranym Przychodzi taki ułomiec Wyłączy przed nawias i koniec A w ławce zadowolony One obnaża swe szpony A ja już widze jedno I to właśne samo sedno Tej całej piosenki Poprostu ona lubi jęki Płacze i żale Nie obchodzi ją wcale Że my nie umiemy Najwyżej nie przejdziemy. Wtedy sen sie urywa I pęka jakaś pokrywa Ja leże sobie na stole Bo miałem nie matme a biole