przemek pluta tomasz pluta kamil pluta krzyś pluta

Opublikowany 2022-05-24 16:13:16

  • autor: Anonim
48
Czy tej rodzinie można pomóc? 30 lipca 2013, 19:50

Codzienne awantury, krzyki, bicie i wyzwiska. Tak dramatyczny obraz życia matki z trójką dzieci wyłania się z nagrań jakie dotarły do naszej redakcji. Przesłał nam je 16-letni Bartek - najstarsze dziecko w tej rodzinie. Co spowodowało tak zaogniony konflikt? Czy jest jakaś szansa na jego rozwiązanie? Kto jest winny tej sytuacji? Pani Marzena mieszka z trójką dzieci. Zajmuje pokój z kuchnią. Cały dom należy do krewnych jej byłego męża, z którym rozstała się kilka lat temu między innymi z powodu awantur. Po odejściu męża kłótnie jednak nie ustały. To, co dzieje się w domu, nagrywa telefonem najstarszy syn - Bartek.

- Nagrywam ją, ale z tego powodu, że ona nie chce, by to, co tam jest, czyli w domu, wyszło na jaw. Ją to denerwuje, ale to przecież musi wyjść na jaw, żeby sprawa poszła w dobrym kierunku. Mama ma dwie strony medalu. Ona przy kimś jest strasznie miła. Po niej nie poznasz, że potrafi bić, terroryzować dzieci. Ale w domu ona jest kompletnie inna - opowiada Bartek.

Rodzina jest pod nadzorem kuratora sądowego, a miejski ośrodek pomocy społecznej przysyła swojego asystenta rodziny. Urzędnicy nie chcą jednak komentować tej sytuacji zasłaniając się dobrem dzieci i brakiem upoważnienia ze strony matki.

- W tej rodzinie od 2010 roku przeprowadziliśmy ponad 10 interwencji. W jednym przypadku kobieta została zatrzymana do wytrzeźwienia – mówi podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.

- Bartek najpierw robi tak, że mnie zdenerwuje. Potem ma zabawę, bo ja jak się zdenerwuję to mówię różne rzeczy. Czasami muszę krzyknąć, bo się mówi raz, drugi, trzeci i nie dociera. A dla Bartka i Kacpra to już jest awantura w domu – broni się pani Marzena.

Konflikt między najstarszym synem i matką oraz rodziną byłego męża zaostrzył się, gdy do sądu wpłynął przeciwko Bartkowi pozew o pobicie matki. To pracownicy MOPS-u zauważyli u Pani Marzeny ślady pobicia i skierowali sprawę do sądu. Bartek tłumaczy, że tylko stawał w obronie młodszego rodzeństwa.

Ponieważ żadna instytucja, która została powołana do pomocy tej rodzinie, nie potrafiła dotąd zażegnać konfliktu, postanowiliśmy pokazać nagrane przez Bartka filmiki z domu i nasze rozmowy z matką specjaliście.

- Dopóki będą mieszkać razem i to wszystko będzie dalej tak wyglądało, to do niczego nie dojdą. Ale skoro jest stwierdzone, że jest to osoba uzależniona, to ta pani powinna mieć nakaz do leczenia - komentuje sytuację Beata Markiewicz-Zając, psycholog.

Być może szansą na poprawienie relacji matki z dziećmi mogłaby być rozmowa w innej sytuacji. Wspólne wyjście na kręgle miało być pojednawczym gestem i próbą wspólnego spędzenia wolnego czasu. Jednak już następny dzień przyniósł kolejne dramatyczne wydarzenia. Pani Marzena była pijana. Policję wezwał były mąż, który mieszka dom dalej. Po badaniu alkomatem okazało się, że matka ma w wydychanym powietrzu ponad dwa promile alkoholu. Przewieziono ją do policyjnej izby zatrzymań. Rodzeństwo trafiło do Centrum Wsparcia Dziecka i Rodziny w Zakopanem. To rodzaj ośrodka interwencji kryzysowej. Teraz to sąd zdecyduje co się z nimi stanie.

Matka dzieci zapisała się w końcu na terapię. Zajmują się nią psycholodzy z tego samego ośrodka, w którym przebywają także jej dzieci. Sąd ma wkrótce zdecydować, kto i na jakich warunkach przejmie opiekę nad rodzeństwem. Znęcali się nad przybraną córką 29 maja 2008, 19:30

Zamożne, szanowane małżeństwo znęcało się nad powierzoną ich pieczy 14-letnią dziewczyną. Ona sama długo bała się o tym mówić. Rodzice zastępczy przyznają, że byli surowi, ale nie czują się winni.

Żaklina, gdy miała kilka lat została odebrana matce, potem wychowywali ją dziadkowie, następnie była w rodzinie zastępczej u siostry swojej mamy. Od czterech lat mieszkała z nowymi rodzicami zastępczymi, wychowywała się w domu małżeństwa z Ostródy. Przybrany ojciec Sławomir M. jest prywatnym przedsiębiorcą, jego żona Wioletta jest pielęgniarką.

- Opiekunowie Żakliny przychodzili do mnie często – mówi Magdalena Popławska, nauczycielka języka polskiego w gimnazjum w Ostródzie. – Rozmawiali, patrzyli mi w oczy, uśmiechali się. Kreowali się na wspaniałych rodziców i byli w tym bardzo wiarygodni.

Żaklina bała się z kimkolwiek rozmawiać o tym, co dzieje się u niej w domu. Pierwszy sygnał wysłała miesiąc temu – kiedy nauczycielka języka angielskiego zbierała testy od uczniów, na kartce Żakliny znalazła tylko jedno zdanie – ”dziecko musi zaznać odrobiny goryczy, aby zaznało życia”.

- Po lekcji poprosiła o chwilę rozmowy – mówi Joanna Letkiewicz, nauczycielka języka angielskiego. – W domu nikt z nią nie chciał rozmawiać – najpierw była bita, potem dopiero mogła wyjaśnić, dlaczego spóźniła się do domu. Jeśli wracała ze szkoły dłużej niż pół godziny, dostawała. Spytała, czy to normalne, że tak ją traktują, bo dotąd myślała, że tak ma być.

Nauczyciele poinformowali policję i prokuraturę. Obdukcja wykazała liczne ślady uderzeń na ciele dziewczyny. Biegły psycholog stwierdził, że Żaklina nie kłamie. Została odebrana opiekunom i jest teraz w domu dziecka. Rodzicom zastępczym postawiono zarzuty. Ojciec trafił do aresztu, matka ma dozór policyjny, bo opiekuje się swoim biologicznym dwuletnim dzieckiem.

- Przyznają do znęcania się nad Żakliną – mówi o jej opiekunach Robert Różalski, prokurator rejonowy w Ostródzie. – Mąż umniejsza swoją rolę, kobieta zeznaje więcej. Żaklina opowiada o tym, jak musiała stać długo w kącie na baczność, wrzucano jej zużyte pampersy do łóżka, stosowano różne formy znęcania się psychicznego, uderzano ręką lub przewodem od magnetofonu.

Rodzice zastępczy mieli dobrą opinię, nie wzbudzili podejrzeń nie tylko nauczycieli dziewczyny, ale też pracowników socjalnym. Podczas ostatniej wizyty pracownika Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Ostródzie w lipcu ubiegłego roku, dziewczyna zapytana, czy wszystko jest w porządku, potwierdziła. Obecni byli przy tym rodzice zastępczy.

- Będę miała odwagę spojrzeć im w oczy – mówi o swoich byłych opiekunach Żaklina. – Powiedziałam prawdę. Oni prędzej powinni się bać. A w sądzie będę bezpieczna – nie rzucą się na mnie z kablem. Kiedy do nich szłam, bardzo się cieszyłam. Kochałam ich, czy oni mnie, tego nie wiem. Teraz, do ukończenia 18. lat, chciałabym mieć gdzie mieszkać, chciałabym się wykształcić, potem założyć rodzinę.
Tagi: #ggfgff

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.