pokój nauczycielski 2

Opublikowany 2022-06-09 13:08:26

  • autor: Anonim
110
Zdziwiony poszedłem za nią pustymi korytarzami. Czy prowadzi mnie prosto do pani Marleny? Jeśli tak, śmierć pewna… Doszliśmy jednak do pokoju nauczycielskiego. W środku siedziała tylko pani Joanna, jedna z nauczycielek niemieckiego i sprawdzała jakieś klasówki. Tylko na moment podniosła głowę, gdy weszliśmy.
- Co zrobił? – zapytała beznamiętnie.
Pani Ilona opowiedziała w kilku słowach moje „przestępstwo” i wepchnęła mnie do pokoiku, sąsiadującego z pokojem nauczycielskim. Byłem tu kilka tygodni temu, tak niedawno, i znowu tu jestem… Ciekawe, co będzie dalej.
- Nie powiem pani Marlenie, co zrobiłeś, bo robiłeś to na mojej lekcji, a nie na jej – powiedziała stanowczo – I ode mnie dostaniesz to, na co zapracowałeś. Czekaj tu! Muszę tylko… coś sprawdzić.
Zostawiła mnie w pokoiku „dyscypliny”, przymknęła drzwi i przeszła do pokoju nauczycielskiego. Mimo, że starała się mówić półgłosem do pani Joanny, dość dobrze słyszałem jej słowa.
- Chcę mu wlać – szeptała – Ale nie bardzo wiem jak. Nigdy nie spuściłam nikomu lania.
- To nic trudnego – powiedziała też cicho germanistka – Ale jak chcesz, to ja go mogę zlać za ciebie.
- Nie, to ja muszę, żeby zaczęli mnie szanować. Ty tylko powiedz mi jak…
Następnych słów już nie dosłyszałem, zresztą na dźwięk słowa „lanie” krew zaczęła mi pulsować w skroniach, a policzki zrobiły się gorące.
- Chodź tutaj! – usłyszałem po chwili rozkazujący głos pani Ilony
Posłusznie wszedłem do pokoju nauczycielskiego.
- Dostaniesz lanie! – powiedziała stanowczo – Oprzyj się o… o parapet i przygotuj się.
Podszedłem do okna. Pochyliłem się, oparłem łokcie na niskim, chłodnym parapecie i wypiąłem tyłek. Znowu to samo – myślałem – niedługo mi to wejdzie w krew. Ale może teraz nie będzie tak źle, skoro pani Ilona jeszcze nigdy nikomu nie wlała…
- Spodnie spuść! – przerwał moje rozmyślania głos pani Joanny, która do tego momentu coś szeptem tłumaczyła mojej chemiczce.
Rozpiąłem rozporek i zsunąłem dżinsy do kolan, a potem ponownie wypiąłem pupę, którą teraz chroniły tylko zielone majtki w czarne paski. Stałem tak jak głupi, chyba dwie minuty. W końcu, z nudów, zacząłem obserwować co dzieje się na placu przed szkołą. Wreszcie podeszła do mnie pani Ilona. Lewą rękę położyła mi na plecach, a prawą wymierzyła klapsa w tyłek i – jakby przestraszona – szybko cofnęła rękę.
- Mocniej! – powiedziała germanistka – I szybciej, raz za razem.
Teraz faktycznie mocniejsze klapsy zaczęły spadać na moje pośladki. Ale wciąż to były tylko klapsy, nie bolały prawie wcale. Po dziesięciu uderzeniach pani Ilona przestała.
- Widzę, że nie robi to na tobie wrażenia – syknęła. Spodziewałem się teraz mocniejszych klapsów, ale zamiast ich, nauczycielka ściągnęła mi majtki. Chyba nawet pani Joanna była zaskoczona, bo w żaden sposób tego nie skomentowała. Moje majtki spotkały się w okolicach kolan z moimi spodniami, a ja jedyne co teraz czułem, to płonące ze wstydu uszy. Po chwili oprócz uszu poczułem też pupę, bo na moje gołe pośladki zaczęły spadać coraz mocniejsze klapsy od pani Ilony. Szybko, w ekspresowym tempie, raz na jeden pośladek, raz na drugi. Nie przebrzmiał jeszcze jeden plask, a już następował drugi. Dostawałem je w takim tempie, że nie nadążałem liczyć. I zaczynało trochę szczypać i piec. Ale nauczycielka dopiero się rozkręcała. Widać, że była na mnie bardzo wściekła. Aż trudno było uwierzyć, że nigdy nie sprawiła nikomu lania. Cóż, widocznie dobrze nadaję się na królika doświadczalnego…
Już chyba trzydziesty raz dłoń pani Ilony spadła na mój goły tyłek. Czułem, że jest już czerwony, chociaż nie miałem możliwości go zobaczyć. Klapsy też stawały się coraz bardziej uciążliwe, powoli miałem tego dość, zacząłem się wiercić i kręcić.
- Stój spokojnie! – powiedziała nauczycielka takim tonem, że aż mnie zmroziło. I beznamiętnie wymierzała mi kolejne uderzenia. Nie wiedziałem, ile jeszcze to potrwa, dlatego posłusznie starałem się nie ruszać, chociaż odgłosy uderzeń ręki o skórę na mojej pupie dzwoniły mi już w uszach.
- Zmienić cię? – zapytała nieoczekiwanie pani Joanna
- Nie trzeba – odpowiedziała krótko chemiczka i… kolejne dziesięć solidnych klapsów wylądowało na moim tyłku.
A potem kolejne dziesięć. I kolejne. Same klapsy nie bolały jakoś bardzo, nie tak jak pas czy linijka, ale sama ich ilość sprawiała, że coraz bardziej miałem ochotę krzyczeć albo rozpłakać się. Ale wtedy właśnie pani Ilona przestała.
- Co się mówi? – syknęła
- Przepraszam… – bąknąłem i w ułamku sekundy dostałem siarczystego klapsa na wciąż wypięty tyłek
- Nie! Co się mówi po laniu?
- Nie wiem… – wymamrotałem zdziwiony
- Czyli całe rżnięcie tyłka trzeba będzie powtórzyć! - zawyrokowała pani Ilona
- Nie, błagam! - krzyknąłem rozpaczliwie, niemal płacząc - Ja... ja naprawdę nie wiem co się mówi...
Pani Ilona zwróciła się wtedy do pani Joanny:
- Dobrze, to naucz go co się mówi po laniu, ja muszę wracać na lekcję – powiedziała i wyszła z pokoju nauczycielskiego, zostawiając mnie samego z germanistką.
Kompletnie nie wiedziałem co robić, więc stałem bez ruchu z gołą, wypiętą pupą. Pani Joanna powoli do mnie podeszła, mówiąc:
- Mówi się: „Dziękuję za wymierzenie mi sprawiedliwej kary”. A żebyś zapamiętał to raz na zawsze…
Zamiast dokończyć zdanie, wymierzyła mi klapsa na mój zbolały tyłek. Jej ręka była cięższa niż dłoń pani Ilony. Niestety, na jednym klapsie się nie skończyło. Pani Joanna postanowiła ręcznie nauczyć mnie, co się mówi po laniu. Dostałem na goły tyłek dwadzieścia tak solidnych klapsów, że już od dziesiątego, aż do końca lania krzyczałem jak dziecko: „Ałaa, ałaa! Proszę przestać! Ałaaa!!!”.
W końcu nauczycielka przestała i spojrzała na mnie pytająco.
- Dziękuję za wymierzenie mi sprawiedliwej kary – powiedziałem jak najbardziej wyraźnie potrafiłem
- Ubieraj się i na lekcje! – rozkazała, a ja drżącymi dłońmi naciągałem majtki na tyłek, który wydawał mi się jakoś dziwnie zdrętwiały. Gdy wyszedłem z pokoju nauczycielskiego, rozbrzmiał właśnie dzwonek na przerwę. Powlokłem się prosto pod pracownię języka polskiego. Przynajmniej nie dostałem lania na oczach całej klasy – próbowałem się pocieszać, ale w tamtej chwili jakoś niespecjalnie mi to wychodziło…
Tagi: #sss

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.