Kalimba

Opublikowany 2022-06-24 20:41:22

  • autor: Anonim
158
Akt oskarżenia
Oskarżenie artura.PNG

Prokurator Artur Łata oskarżył Roberta Kosińskiego o to, że w dniu pierwszego lutego dwa tysiące siódmego roku w Legnicy z zemsty za odbicie mu dziewczyny dokonał uszkodzenia ciała Kamila Węgrzyna. Oskarżony zakradł się do hurtowni, w której pracowała jego była dziewczyna, Ilona Adamczyk, i z zaskoczenia uderzył pokrzywdzonego taboretem w głowę. Uderzenie spowodowało rozcięcie skóry na głowie i wstrząśnienie mózgu. Skutkowało to rozstrojem zdrowia pokrzywdzonego na okres powyżej siedmiu dni. Zarzucanego mu czynu oskarżony dopuścił się w warunkach recydywy. Za uszkodzenie ciała dokonane w warunkach recydywy oskarżonemu grozi kara nawet 7 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Stawia się mu zarzut z art. 157§1 kk w zw. z art. 64§1 kk.
Wyjaśnienia oskarżonego
Robert kosiński.PNG

Oskarżony nie przyznaje się do dokonania tego czynu. Nie da się zapuszkować kolejny raz za darmo. Poszedł zobaczył się z Iloną Adamczyk, swoją dziewczyną. Był tam koło 18. Najpierw stanął po drugiej strony i obserwował, co robi. Siedziała przy komputerze, a do niej kleił się Kamil Węgrzyn. Bardzo się zdenerwował i uświadomił sobie, że nie ściemniała, jak pisała, że koniec z nimi. Pokrzywdzony udawał jego przyjaciela. Jak zobaczył kartkę od Ilony Adamczyk, w życiu by nie pomyślał, że to o niego chodzi. Ilona Adamczyk pisała tam, że znalazła miłość swojego życia i prosiła, aby oskarżony jej nie szukał po wyjściu z zakładu karnego. Wyjaśniający poszedł jednak walczyć o swoje. Przed oczami mu pociemniało i postanowił to od razu załatwić. Poszedł od zaplecza, żeby zrobić im niespodziankę. Drzwi były otwarte, więc wszedł. Zobaczył, jak Kamil Węgrzyn leży na podłodze, a dalej ucieka jakiś mężczyzna. Oskarżony mówi, że to nie on. Gdyby go walnął, to ani taboret, ani jego głowa nie byłyby w jednym kawałku. Robert Kosiński przyznaje, że chciał mu coś zrobi, ale nie zdążył. Z Kamilem Węgrzynem siedzieli pięć miesięcy pod celą. Mieli kumpli tych samych, więc był pewny, że też będą się kumplować po wyjściu z więzienia. Oskarżony nieraz mówił o Ilonie Adamczyk i się o nią martwił. Poprosił Kamila Węgrzyna, aby zobaczył, co i jak, a następnie dał mu znać, gdyż poszkodowany wyszedł pierwszy. Robert Kosiński uciekał z miejsca zdarzenia, bo jest takie złodziejskie przysłowie – jak cię gonią, to uciekaj.
Zeznania Kamila Węgrzyna
Kamil węgrzyn.PNG

Zeznaje Kamil Węgrzyn. Miał pomóc zamknąć Ilonie Adamczyk hurtownię. Było przed 18, kiedy przyszedł ostatni klient. Ilona Adamczyk mówiła, że jest zamknięte, ale on bardzo prosił. Kobieta go obsłużyła, a zeznający poszedł po ten sprzęt. Poszedł na magazyn, zapalił światło, podszedł do regału i nagle oskarżony go uderzył z całej siły. Głowa go ciągle boli; o mało go nie zabił. Jest absolutnie pewny, że to był Robert Kosiński. Z całej siły zamachnął się tym taboretem. Chciał się zemścić za to, że on i Ilona Adamczyk są razem. Świadek chciał zadzwonić do niego i pogadać o tym, ale nie zdążył. To wina oskarżonego, bo to on mu kazał pójść do hurtowni. Nie przypuszczał, że się zakocha. Oskarżony miał fioła na jej punkcie i ciągle o niej mówił. Dlatego też poprosił poszkodowanego, aby po wyjściu z więzienia miał oko na jego dziewczynę. Zeznający poszedł zatem, ale nie przypuszczał, że się zakocha. Poszkodowany mówi, że jemu to przejdzie; chciał z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
Zeznania Ilony Adamczyk
Ilona adamczyk.PNG

Zostaje wezwana Ilona Adamczyk. Właśnie drukowała fakturę, gdy usłyszeli huk i krzyk z zaplecza. Zeznająca pobiegła tam razem z tym mężczyzną. Kamil Węgrzyn leżał przy drzwiach na ziemi, a Robert Kosiński uciekał. Świadek chciała go ocucić, bardzo się zdenerwowała, bo się nie ruszał i leciała mu krew. Klient pobiegł za oskarżonym. Zna go od wielu lat i pozna go wszędzie – to był na pewno on. Takie pobicie jest bardzo w jego stylu. Jak byli razem, to zeznająca musiała uważać, żeby przez nią ktoś nie oberwał. Gdy jakiś mężczyzna się do niej uśmiechnął, ten tak go pobił, że chłopak wylądował w szpitalu. Za to właśnie poszedł siedzieć. Ilona Adamczyk nie ukrywa, że jej się to na początku podobało, ale potem to był horror. Nie mogła mieć żadnych znajomych i koleżanek; wszyscy na jego widok zwiewali. Świadek przyznaje, że wysłała oskarżonemu tę kartkę. Wiedziała, że on nie odpuści, dlatego uprzedziła Kamila Węgrzyna, że jest on agresywny, nie pogada i od razu rzuca się z pięściami. Zeznająca w trakcie śledztwa dowiedziała się, że mężczyźni się znają. Wybaczyła to pokrzywdzonemu, sprawa jest zamknięta. Poszkodowany jest cudowny – prezenty jej robi, kwiaty kupuje, chodzą do kina. Pewnego dnia przyszedł do hurtowni i pytał, czy nie mają pracy. Pojawił się kolejnego dnia i powiedział, że nie może zapomnieć zeznającej i zaprosił ją na kolację. On jednak nalegał i prosił. Teraz są już po zaręczynach. Drzwi od magazynu były tego dnia otwarte, bo Ilona Adamczyk zapomniała zamknąć, gdy przyszedł do niej narzeczony.
Zeznania Macieja Woźniaka
Maciek woźniak.PNG

Kolejny świadek to Maciej Woźniak. Spalił mu się monitor, więc musiał kupić nowy i poszedł do hurtowni. Został z kobietą w sklepie, a jej przyjaciel poszedł po monitor do części magazynowej, zostawił otwarte drzwi, włączył światło i poszedł po ten monitor. Potem było słychać trzask, a następnie głośny jęk, jakby coś upadło. Pobiegli tam razem. Od leżącego ciała odskoczył jakiś mężczyzna. Świadek zaczął go gonić, ale ten bardzo szybko uciekał. Wówczas krzyknął, że to złodziej i żeby przechodnie go łapali. Jacek Szostak podłożył mu nogę i sprawca przewrócił się. Jak Maciej Woźniak dobiegł, związali go paskiem. Następnie przyjechała policja. Uciekał wówczas oczywiście oskarżony. Miał on na rękach rękawiczki.
Zeznania Zofii Lis
Zosia lis.PNG

Następnym świadkiem w sprawie jest Jacek Szostak, lecz nie ma go na korytarzu. Zostanie w takim razie teraz przesłuchana Zofia Lis. Oskarżony tego dnia ukradł jej jabłka ze sklepu. Pora już była, żeby budkę zamykać. Zobaczyła zamieszanie i harmider i oskarżony zaczął uciekać, a Maciej Woźniak krzyczał, że to złodziej. Nie widziała momentu jego zatrzymania. Nie mogła pomóc, bo towar na wierzchu miała, a okolica wokół budki niespecjalna. Wcześniej widziała oskarżonego w pobliżu hurtowni. Zobaczyła, że maca jej jabłka, schował ze cztery do kieszeni, potem kopnął beczkę po kapuście. Wściekły był i ściskał pięści. Miał mord w oczach i wlepiał gały w hurtownię. Myślała, że chce zrobić jakiś napad – tak to wyglądało. Nie wie, co było potem, bo przyszła Aldonka po ziemniaki.
Zeznania Jacka Szostaka
Jacek szostak.PNG

Sąd sprawdza, czy stawił się Jacek Szostak; mężczyzna zostanie teraz przesłuchany. Jego babcia jest chora i musiał ją odwieść do szpitala, dlatego się spóźnił. Szedł spokojnie koło hurtowni i nagle ktoś krzyczał, że złodziej i trzeba go gonić. Zobaczył, jak biegnie na niego oskarżony, a za nim ten drugi. Podłożył nogę temu złodziejowi. Potem podbiegł ten drugi i pomógł mu go przytrzymać. Następnie przyjechała policja i pan Robercik trafił za kratki. Zna go, bo przecież każdy zna tego ochroniarza w dyskotece i jego ciężką rękę. To psychopata i wariat jakich mało.

Zofia Lis ma jeszcze coś do powiedzenia. Ten człowiek nie przechodził przypadkiem koło hurtowni. On wyszedł wtedy z tej hurtowni. Nie zachowywał się podejrzanie; widziała go tam wcześniej, jak nosił jakieś paczki i myślała, że to robotni. Ilona Adamczyk potwierdza, że mężczyzna czasem pomaga nosić towar – tego dnia również. Teraz kojarzy, że on nagle zniknął. Rozładunek skończył się około 16, przyszedł magazynier i poszedł rozliczyć się z ludźmi. Potem wrócił zdenerwowany, że jeden mężczyzna gdzieś zniknął. Dopiero następnego dnia przyszedł po zapłatę.

Jacek Szostak potwierdza, że pomagał wtedy w rozładunku, a ma problem alkoholowy, więc nie wziął tych pieniędzy tego dnia. Nie wie, co robił w hurtowni w środku przed dwie godziny. Wydaje mu się, że zasnął. Przed tą robotą trochę popił. W końcu mówi, że chciał wynieść dwa-trzy monitorki. Zaczaił się w magazynie, bo chciał poczekać na dogodny moment. Obserwował sklepową i wiedział, że jak przyjdzie do niej przyjaciel, to nie będzie wiedziała, co się dzieje w magazynie. Zaczaił się w tym magazynie, ale nagle Kamil Węgrzyn wszedł do środka. Nie miał wyjścia, wziął stołek i go uderzył lekko. Potem uciekł, a jak wyszedł, to usłyszał, żeby łapać złodzieja. Myślał, że go gonią, a tu z hurtowni wybiegł Robert Kosiński. Liczył, że mu się upiecze.

Kamil Węgrzyn mówi, że wydawało mu się, że to oskarżony jest sprawcą. Miał żal i wcześniej siedział; to on został złapany. To było dla niego jasne. Widział tylko cień napastnika, a potem stracił przytomność, bo dostał w głowę.
Mowa końcowa prokuratora Artura Łaty
Chłop się wygłupia i popiera akt oskarżenia.PNG

Artur Łata przypomina, że Robert Kosiński stanął przed sądem nie po raz pierwszy, nie po raz drugi, ale po raz trzeci. Sąd rozważając wszystkie okoliczności w tej sprawie musi rozważyć wszystkie dowody, które świadczą o winie oskarżonego, bądź też o braku zawinienia. Oceniając wszystkie dowody w tej sprawie sąd ma do dyspozycji wyjaśnienia samego oskarżonego, jak i zeznania świadków i to sąd musi zadecydować, kiedy, w którym momencie, komu da wiarę. Wedle skromnej oceny prokuratora, to wyjaśnienia oskarżonego stanowią najpoważniejszy dowód tego, że jest sprawcą tego. Dlaczego? Dlatego, że sam oskarżony mówi: Chciałem mu przyłożyć. Wcale tego nie ukrywa. Oskarżony miał motyw, oskarżony był w miejscu zdarzenia, w czasie, kiedy zdarzenie zostało popełnione. Oskarżony tego nie ukrywa. Oczywiście to rozwadze sądu oskarżyciel pozostawia to, w jaki sposób Jacek Szostak zaczyna zmieniać swoją postawę w tym procesie i pod wpływem groźby, która padła na tej sali przyznać się być może do tego, czego nie popełnił. Artur Łata jest jednak przekonany o słuszności aktu oskarżenia i prosi, by sąd uznał oskarżonego za winnego i wymierzył mu karę bezwzględną – karę 1 roku pozbawienia wolności.
Mowa końcowa mecenas Magdaleny Wilk
Magda zęby jak u konia.PNG

Magdalena Wilk przyznaje, że rzeczywiście szalenie łatwo jest oskarżyć tego człowieka. Przecież jest uosobieniem stereotypów człowieka, którego należy się bać – potężny, łysy, nieoględny w słowach, skory do bitki, z zamiłowaniem do złotej biżuterii. W dodatku – karany. No przecież na pierwszy rzut oka widać, że to z pewnością on pobił Jacka Węgrzyna. Na pierwszy rzut oka, po co postępowanie dowodowe, po co badanie wszystkich okoliczności w sprawie, to widać. Trzeba go wsadzić za kratki. Prawda? Nieprawda. Dlatego nieprawda, że jeżeli ktoś nie potrafi się kwieciście wysławiać, jeżeli ktoś nie potrafi zapanować nad sobą, zachowuje się nie do końca tak, jak powinien w danym miejscu przed sądem, to że patrzy spode łba wcale nie znaczy, że jest winny wszelkiego zła tego świata. Nie znaczy, że zastrasza świadka, nie znaczy, że wszyscy się go boją. Przecież nie bał się go Maciej Woźniak i mecenas jest przekonana, że Jacek Szostak też się go nie bał. Przecież zeznając tutaj przed sądem mówił o nim psychopata, nerwus. Czy tak by powiedział człowiek, który się boi? A kiedy przyznawał się do napaści na Kamila Węgrzyna też nie wyglądał na przerażonego. Obrońca myśli, że wszyscy byśmy rozpoznali, gdyby rzeczywiście się bał tej groźby, jak to nazwał prokurator. Najważniejsze w tej sprawie jest to, że przecież Kamil Węgrzyn powiedział, że nie rozpoznał Roberta Kosińskiego; na końcu procesu powiedział, że nie rozpoznał sprawcy napaści na siebie. A kto jak kto, ale to Kamil Węgrzyn byłby najbardziej zainteresowany tym, żeby Robert Kosiński rzeczywiście trafił do więzienia, więc obrońca jest przekonana, że gdyby był pewien, że to Robert Kosiński na niego napadł, z pewnością nie wycofałby swoich zeznań przed sądem, z pewnością by ich nie sprostował. Wobec takich wątpliwości Magdalenie Wilk pozostaje tylko jeden wniosek – wniosek o to, aby rozstrzygnąć je na korzyść oskarżonego, a to musi zostać zakończone wyrokiem uniewinniającym.
Wyrok

Sąd uniewinnia oskarżonego. Sąd w tej sprawie dał wiarę oskarżonego, że nie uderzył taboretem pokrzywdzonego. Sąd dał również wiarę świadkowi Jackowi Szostakowi, kiedy powiedział, że był na terenie hurtowni wówczas, kiedy doszło do napaści. Jacek Szostak powiedział o okolicznościach, o których mogła wiedzieć tylko osoba, która znajdowała się wewnątrz magazynu. To on słyszał rozmowę Ilony Adamczyk z pokrzywdzonym, rozmowę telefoniczną. A związku z tym, że zeznania Jacka Szostaka i Ilony Adamczyk są zbieżne, wzajemnie się uzupełniają, sąd co do tego, że oskarżony nie jest winien wątpliwości w tej sprawie nie ma. Natomiast jest jeszcze jedna sprawa – obrona stwierdziła, że oskarżony to uosobienie stereotypów. Sugerowała, że to jego wygląd determinuje negatywne cechy. Ale tak nie jest. To jego dotychczasowe zachowanie determinowało takie oceny. To on był już dwukrotnie skazany za pobicie, nie za niewinność, tylko za pobicie. Sąd również dokładnie zapoznał się z jego aktami. Został warunkowo przedterminowo zwolniony z odbycia reszty kary, dlatego że swoją postawą, zachowaniem, przekonał sąd, że będzie w przyszłości przestrzegał porządku prawnego, że zrozumiał naganność dotychczasowego postępowania. Czy warto to wszystko stracić? Jeżeli udało się już tak wiele osiągnąć, jeżeli sąd mu zaufał, czy nie warto z tego skorzystać? Ta kartka wskazuje, że pewien rozdział w jego życiu jest zamknięty. Czy nie lepiej się z tym pogodzić? Czy warto dla miłości do Ilony Adamczyk wrócić ponownie do zakładu karnego? Chyba nie, a wręcz sędzia jest przekonana, że nie.

Oskarżony mówi, że kocha ją z całego serca i nawet, jakby miał wrócić do więzienia, to i tak ją kocha z całego serca.

Anna Wesołowska ma nadzieję, że to w tej chwili są tylko słowa i naprawdę przemyśli on to, co go czeka. Ma czteroletni okres próby. Rozmawiać można, ale nie takimi metodami, jak on próbuje. Nie, jak stwierdził, chciał zrobić gołąbkom niespodziankę. Należy się zastanowić nad swoim zachowaniem w przyszłości. Dzisiaj wychodzi on wolny, ale różnie może być, jeżeli naprawdę nie zrozumie błędów swojego postępowania.
Tagi: #sss

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.