darek mikołajczak

Opublikowany 2023-05-22 14:35:04

  • autor: Anonim
56
Akt oskarżenia
Oskarzenie od lapusa

Prokurator Artur Łata oskarżył Dariusza Mikołajczaka o to, że po pierwsze, w dniu dwunastego czerwca w pociągu relacji Przemyśl-Warszawa dokonał rozboju na osobie Małgorzaty Drozd. Oskarżony wszedł do przedziału i próbował zabrać śpiącej kobiecie torebkę. Gdy ta przebudziła się i zaczęła krzyczeć, oskarżony przydusił ją i kazał jej się zamknąć i powiedział, że puści ją, gdy da mu torebkę. Bojąc się o swoje życie, pokrzywdzona podała oskarżonemu torebkę, a ten wyjął z niej portfel i zabrał z niego pieniądze w kwocie 80 złotych, po czym zbiegł. Za rozbój oskarżonemu grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Po drugie, w dniu dziewiętnastego czerwca w pociągu relacji Przemyśl-Warszawa działając z bezpośrednim zamiarem w związku z rozbojem zabił Bogusława Chrobaka. Oskarżony zauważył, że mężczyzna śpi i wszedł do przedziału, żeby go okraść. Kiedy przystąpił do przeszukania, Bogusław Chrobak obudził się i próbował wszcząć alarm. Wówczas oskarżony udusił go jego własnym krawatem. Następnie zabrał mu w celu przywłaszczenia przedmioty o łącznej wartości około 1400 złotych i opuścił przedział. Za zabójstwo w związku z rozbojem oskarżonemu grozi kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności. Stawia się mu zarzuty z art. 280§1 kk oraz art. 148§2 pkt 2 kk.
Wyjaśnienia oskarżonego
Dobry chlopak, nic zlego by nikomu nie zrobil

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Okradł człowieka, ale nic mu nie zrobił, pokrzywdzonej w ogóle nie zna. Było tak, jak prokurator powiedział, ale nie do końca. Okradł tego człowieka, ale nic mu nie zrobił. Tej kobiecie też nic nie zrobił. Nie wie, skąd jego odciski palców na portfelu pokrzywdzonej. Dwunastego czerwca nie jechał tym pociągiem i nie wie, co wtedy robił. Tydzień później nim jechał. Przed północą wszedł do pociągu, w nocy łatwiej kroić ludzi, bo śpią i łatwiej mu się wtedy pracuje. Rozejrzał się po wagonach, ale ludzi było mało i myślał, że zostanie bez fantów, ale wówczas znalazł Bogusława Chrobaka. Był pewnie pijany, czuć było alkohol i widać było puszki. Wyjaśniający zapukał i wbił do środka, żeby mu się przyjrzeć. Wziął się od razu do roboty, ale nic temu człowiekowi nie zrobił. Zostawił odciski palców na krawacie odciski palców. Musiał go zabić ktoś przed nim. Myślał, że tak mocno śpi, widział tylko zegarek i bransoletkę. Potem zabrał rzeczy – te, co potem znaleziono u niego – portfel, telefon, zegarek, bransoletka. Dariusz Mikołajczak potem zobaczył, jak konduktor pokazywał na niego. Chciał się ulotnić, ale konduktor go dopadł, powalił, przybiegli jego koledzy i go tak trzymali. Następnie wzięto go na komendę. Oskarżony mówi, że sprawcą może być Marcin Grzesiak, który sprzedawał piwo. Mógł on przecież być również złodziejem. Oskarżony mówi, że Małgorzaty Drozd nie zna i nigdy nie widział. Nie chce powiedzieć, od jak dawna okrada ludzi. Ma chorą matkę i musi kraść.
Zeznania Małgorzaty Drozd
Kobita sie patrzy jak szpak na jeb...

Sędzia prosi pokrzywdzoną do barierki. Dość często jeździ tymi pociągami. Była zmęczona, znalazła pusty przedział i zasnęła. W pewnym momencie się przebudziła i zauważyła, że oskarżony próbuje ją okraść, zaczęła zatem krzyczeć, bo tam miała wszystko. Ten doskoczył do niej, złapał ją za gardło i kazał się zamknąć. Widziała go i to był na pewno Dariusz Mikołajczak. Trzymał ją tak długo, że nie mogła złapać tchu. Obiecał, że ją puści, jak jej da torebkę, więc ta mu dała. Oskarżony wyjął portfel. Zeznająca mówiła, że nie ma nic więcej, do końca jej nie uwierzył, ale w końcu uciekł. Zabrał jej około 80 złotych, ale to nie o to chodziło. Gdy dojechała do końca, poszła na posterunek policji i poprosiła o zdjęcie odcisków palców. Tydzień potem też jechała tym pociągiem. Wsiadała tam, gdzie są ludzie. W pewnym momencie również Dariusz Mikołajczak wszedł do tego przedziału. Świadek uznała, że musi coś zrobić i poszła go poszukać. Potem jednak poszła i poprosiła o pomoc konduktora. Ten obiecał się tym zająć, ale ona mu do końca nie uwierzyła. Na samym końcu zobaczyła oskarżonego, konduktor złapał go, zrobiło się zamieszanie i przyszli jacyś ludzie, a potem okazało się, że dokonał on zabójstwa. Zeznająca pomyślała, że przecież to samo mogło spotkać ją.
Zeznania Jana Grześkowiaka
Maz madzi g lub cos w tym stylu

Zostaje wezwany Jan Grześkowiak. Dwunastego czerwca miał akurat wolne, natomiast dziewiętnastego był w pracy. Dochodziła północ, gdy przyszła do niego pokrzywdzona i powiedziała, że po pociągu grasuje złodziej. Poszedł go szukać. Chodził od przedziału do przedziału, nawet w toaletach sprawdzał. W końcu go zobaczył. Jak go dostrzegł, rzucił się do ucieczki. Świadek w ostatniej chwili złapał go za kołnierz i wciągnął do pociągu. Powalił potem na glebę, przybiegli koledzy, pomogli mu. Świadek zajrzał do jego plecaka i zobaczył tam komórkę, portfel i jakiś zegarek. Poszedł do przedziału i znalazł Bogusława Chrobaka, który był nieżywy. Szturchnął go i on się osunął. Nie widział momentu zabójstwa, ale to na pewno sprawka oskarżonego. Ewentualnie sprawcą może być Marcin Grzesiak, który roznosi piwo. Być może on coś wie.
Zeznania Marii Mikołajczak
Daruś to dobry chlopak!

Następnie sąd przesłucha Marię Mikołajczak. Syn na pewno jest niewinny, bo to dobre dziecko, tylko czasem nie pomyśli. Przeczuwała, że stanie się coś złego. Syn znowu zaczął znikać na całe noce, zabierał plecak i wychodził, bała się, że zrobi coś głupiego. Wszystko jednak zrobił po to, żeby było co jeść. Dwunastego nie pamięta, czy syn był, ale dziewiętnastego na pewno wyszedł. Ona się martwiła, że znowu zacznie kraść i złapią go, a ona zostanie sama, a przecież sama nie da rady. Z samego rana do niej zadzwonili i spytali, czy jest jego matką. Potem się okazało, że on jakiegoś człowieka okradł i udusił, a to bzdury. To dobry chłopak, chodzi po tych pociągach i kradnie, mogła mu powiedzieć, żeby tego nie robił, z niej jest żadna matka, ale za jedno da sobie rękę uciąć – na pewno by nie zabił. Maria Mikołajczak mówi, że syn raz zabrał pewnej kobiecie torebkę i tam były leki dla dziecka. Ono chorowało na mukowiscydozę, takie leki są drogie i ta kobieta dała ogłoszenie, żeby leki jej oddać i oskarżony wszystko oddał. Zeznająca wie o tym, bo syn jej wszystko powiedział. Po tej sprawie, co dostał wyrok w zawieszeniu, to on się ze wszystkiego wyspowiadał. Teraz to Dariusz Mikołajczak w ogóle nie ma głosu i mogą mu wszystko udowodnić.
Zeznania Ryszarda Śliwińskiego
Chlop okazuje sie zuym i podlym morderca

Kolejny świadek to Ryszard Śliwiński. Wybrał się do znajomych. Ponieważ jest to kawałek drogi, to uznał, że pojedzie pociągiem nocnym, ale to nie była jednak dobra decyzja. W takich nocnych pociągach wyprawiają się straszne rzeczy. Młodzi chłopcy piją, krzyczą, drą się, śpiewają, nie idzie wytrzymać. Źle trafił z przedziałem i zanosiło się na libację, nie szło wytrzymać, więc uznał, że poszuka innego przedziału. Na końcu wagonu był taki przedział, jeden mężczyzna tam siedział. Jak otworzył drzwi, to się przeraził. Po całym przedziale były porozrzucane puszki od piwa, pokrzywdzony był pijany, ale było cicho, to świadek usiadł. Było to po 11. Bardzo tym przedziałem interesował się ten chłopak, co sprzedawał piwo w pociągu. Tam jechali sami kryminaliści, więc ten chłopak mało się z tego wyróżniał. Bogusław Chrobak coś bełkotał do zeznającego, w pewnym momencie przyszedł Marcin Grzesiak, ale zeznający go pogonił. Jechał razem w przedziale parę minut. Taki zapach wydobywał się stamtąd, że nie był w stanie wysiedzieć, więc poszedł szukać dalej. Ryszard Śliwiński mówi, że ostrzegał denata, aby nie pił więcej, ale on nie kontaktował zupełnie.
Zeznania Marcina Grzesiaka
Piwo sprzedaje bezboznik jeden!

Teraz zostanie przesłuchany Marcin Grzesiak. Nie widział, jak doszło do morderstwa, więc mu o tym nic nie wiadomo. Ten facet pił jak w podróży, a on mu donosił browar. Ledwo wsiadł, a już od niego wziął trzy puszki. Potem zawołał go i kazał dwie przynieść. Świadek robił cztery razy kurs, więc poszkodowany wypił wiele. Chciał mu jeszcze sprzedać, ale pogonił go Ryszard Śliwiński. Widział potem, jak Dariusz Mikołajczak wchodził do przedziału. Zeznający skojarzył, że można go podejrzewać o kradzieży. Marcin Grzesiak mówi, że od konduktorów się o wszystkim dowiedział, wcale się nie dziwi. W pociągach różni ludzie jeżdżą i równie tam bywa. On by nigdy nie zmrużył oka w nocnym pociągu. Mówi, że Ryszard Śliwiński to oszołom. Chodził za nim cały czas i robił mu zdjęcia.

Ten mówi, że to pijak, pokrzywdzony też rozpijał wszystkich, miał sklep z alkoholem w Przemyślu.
Ponowne zeznania Ryszarda Śliwińskiego
Typ sie odzywa nieproszony w ogole i totalnie ale to totalnie niespodziewany zwrot akcji

Sędzia prosi Ryszarda Śliwińskiego do barierki. Krzyknął on przed chwilą, żeby Marcin Grzesiak się uspokoił, bo skończy jak Bogusław Chrobak. Teraz mówi, że tak jakoś mu się powiedziało. Wszyscy wiedzą, że denat handlował alkoholem. Tyle zła dzieje się na świecie – piją, sprzedają, a potem ludzie przez to giną. Takich to nie ma co żałować. Ręka Boska dopadła poszkodowanego w tym pociągu. Pięcioro ludzi zginęło przez niego – dowodów nie sprawdził tym chłopakom w Przemyślu. Przyszli do niego, a on im sprzedał piwo. Oni wzięli samochód ojca i wjechali w przystanek. Świadek mówi, że tamten powinien mieć wyrzuty sumienia – Bogusław Chrobak. W ogóle się nie przejął, jak mu powiedział o Monice. To była narzeczona świadka, która zginęła w tym wypadku. Trafił na niego przez przypadek. Ten siedział, śmiał się, był zadowolony z siebie. Zeznający spytał go, czy on w ogóle rozumie, co zrobił. Ten jednak twierdził, że oni sami chcieli i to nie z jego winy. Ryszard Śliwiński chwycił go za krawat i przyciągnął do siebie, a ten się śmiał, więc ścisnął go mocniej i mógł z nim zrobić wszystko. W pewnym momencie przestał się ruszać, to wyszedł jak gdyby nigdy nic. Ma rzadkie uczulenie skóry rąk i bardzo często zakłada rękawiczki, żeby nie podrażniać skóry. Dlatego nie zostawił odcisków palców. Twierdzi, że ta sytuacja to zrządzenie losu, a denat dostał to, na co zasłużył.

Mężczyzna zostaje zatrzymany na wniosek prokuratora.
Mowa końcowa prokuratora Artura Łaty
Pomyslmy jak czula sie ta kobita!

Artur Łata mówi, że Dariusz Mikołajczak jest złodziejem i bez cienia wstydu nam dzisiaj wszystkim opowiadał, jednakowoż Dariusz Mikołajczak nie jest zabójcą, nie jest mordercą. Prokurator oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, jak trudna sytuacja ekonomiczna jest oskarżonego. Przypuszcza, że mecenas z tego właśnie stworzy oś swojego przemówienia. Trzeba odrzucić emocje w tej sprawie i zastanowić się przez moment, jak czuła się ta kobieta w czasie, kiedy oskarżony trzymał jej rękę na gardle i próbował ją dusić; jak czuła się ta kobieta, kiedy musiała się tłumaczyć, że ma tylko 80 złotych, bo nie ma więcej; jak czuła się ta kobieta, kiedy nie mogła wiedzieć, co stanie się z nią za chwilę. Nad tym także trzeba się zastanawiać, wydając orzeczenie w tej sprawie. Konkludując zatem, oskarżyciel prosi, by sąd uznał winę oskarżonego co do zarzutu rozboju i co do zarzutu kradzieży i wymierzył mu karę 4 lat pozbawienia wolności. Rzecznik oskarżenia wierzy, że kara w takiej wysokości będzie karą sprawiedliwą i będzie karą słuszną. Może dla dziecka Marii Mikołajczak akurat teraz pobyt w więzieniu będzie najlepszy.
Mowa końcowa mecenasa Andrzeja Mękala
Mekalus cos tam se pobredzil w mowie, ale wniosek git zlozyl chociaz

Andrzej Mękal stwierdza, że to jest, jak słusznie prokurator stwierdził, złodziej. Oskarżony tego nie kwestionuje. Przyznał się przed sądem, że trudni się tą profesją i złożył szczere wyjaśnienia. Dlaczego adwokat o tym wszystkim mówi? Bo śmie twierdzić, że pokrzywdzona Małgorzata Drozd po prostu pomyliła się. To nie oskarżony dopuścił się przestępstwa przeciwko mieniu. Dlaczego obrońca tak uważa? Bo przemoc nie leży w naturze tego człowieka. On tylko kradnie, ale nie z użyciem przemocy, dlatego adwokat uważa, ponieważ zeznania Małgorzaty Drozd nie zostały zweryfikowane żadnym innym dowodem, testis unus, testis nullus – jeden świadek, żaden świadek, obrońca uważa, że zeznania Małgorzaty Drozd należy traktować jako niewiarygodne, dlatego wnosi o uniewinnienie oskarżonego od przestępstwa rozboju na osobie Małgorzaty Drozd. Natomiast odnośnie przestępstwa kradzieży mienia Bogusława Chrobaka, dokonanego już wówczas, gdy, jak wykazał przewód sądowy, Bogusław Chrobak już nie żył, mecenas wnosi o to, ażeby sąd wymierzył oskarżonemu karę ograniczenia wolności w wymiarze 12 miesięcy polegającej na nieodpłatnej pracy na cele społeczne. Adwokat myśli, że taka kara wobec człowieka, który nigdy nie pracował spowoduje, że nigdy nie powróci on na drogę przestępstwa.
Wyrok

Sąd uniewinnia oskarżonego od zarzutu zabójstwa Bogusława Chrobaka, uznaje za winnego tego, że działając z góry powziętym zamiarem w krótkich odstępach czasu dokonał rozboju na osobie Małgorzaty Drozd i kradzieży mienia Bogusława Chrobaka i za to wymierza mu karę 4 lat pozbawienia wolności. Sąd uniewinnił oskarżonego od zarzutu zabójstwa, ponieważ na dzisiejszej rozprawie do tego czynu przyznała się inna osoba, natomiast nie ma wątpliwości, że dokonał on kradzieży mienia na szkodę Bogusława Chrobaka. Oskarżony do tego czynu się przyznał, ale tak naprawdę nie miał innego wyjścia. Przedmioty skradzione Bogusławowi Chrobakowi znaleziono przy oskarżonym. Sąd również nie ma wątpliwości, że dokonał on rozboju na osobie Małgorzaty Drozd. Pokrzywdzona go rozpoznała i nie ma powodów, aby wątpić w szczerość jej zeznań. Nie miała powodu, aby go niesłusznie obciążać. Wbrew temu, co twierdzi obrona – zeznania pokrzywdzonej nie są jedynym dowodem. Nie mamy wątpliwości, dzięki zeznaniom konduktora, że oskarżony był podejrzewany o to, że trudni się kradzieżą. Nie złapano go jedynie na gorącym uczynku. Oskarżony sam przyznał się do tego, że kradł w pociągach. Wcześniejsze kradzieże również były, był karany, sąd mu zaufał, zawiesił warunkowo karę, ale oskarżony z tej szansy nie skorzystał. Sąd wymierzył mu dzisiaj karę 4 lat pozbawienia wolności, w pełni zgadzając się ze stanowiskiem prokuratury. Szkoda, że wcześniej nie zastanowił się on nad swoim postępowaniem. Kara 1 roku pozbawienia wolności, którą miał on wcześniej zawieszoną, zostanie również zarządzona. Będzie on miał w sumie 5 lat kary pozbawienia wolności do odbycia. Na jeszcze jedną rzecz sędzia chciała zwrócić uwagę. Liczymy na to, że nasze dzieci same się zmienią, staramy się unikać konfliktów, udajemy, że pewnych rzeczy nie zauważamy, ale tak nie można, bo robimy krzywdę własnym dzieciom. Może należało właśnie widzieć, może należało powiedzieć: „Dosyć! Jeżeli jesteś złodziejem, nie jesteś moim synem.” Może by syn wtedy zrozumiał.
Tagi: #3434

Komentarze (0)


Drogi Czytelniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi oraz materiały redakcyjne. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowywanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększymy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać (na podstronie z ustawieniami prywatności), odznaczając wybraną zgodę i klikając przycisk "nie zgadzam się", z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.