amok cz 2
Opublikowany 2022-06-15 18:06:32- Bardzo się na tobie zawiodłam. Twoi rodzice zostawiają cię pod moją opieką, a ty co? Już pierwszego dnia tak się zachowujesz! Pobiłeś kolegę, mogli cię za to wyrzucić ze szkoły. I co ja bym wtedy powiedziała twoim rodzicom…
- Tamten mnie sprowokował – powiedziałem zdziwiony, bo myślałem, że pani Irena da już spokój z tą sprawą – A poza tym to przecież nie pani sprawa…
- To jest moja sprawa! – wydarła się nagle – Bo ja za ciebie odpowiadam! A ty jesteś niegrzecznym gnojkiem, któremu twoi rodzice jak widać za bardzo pobłażają. Ale ja cię postawię do pionu. Chodź tutaj!
- Słucham?
- No wstawaj!
Posłusznie wstałem i podszedłem do niej, a ona wtedy złapała mnie, przełożyła przez swoje kolana i zaczęła dawać mi klapsy ręką po tyłku. Cudownie… Jakbym jeszcze miał mało negatywnych niespodzianek…
- Będziesz… teraz… chodzić… jak… w zegarku – cedziła po każdym uderzeniu w mój tyłek pani Irena – Do czasu aż twoi rodzice nie wrócą, będziesz mnie słuchać i koniec.
Dostałem chyba 20 klapsów, niezbyt mocnych, więc mimo że tyłek jeszcze trochę odczuwał skutki wczorajszego lania, jakoś specjalnie mnie to nie zabolało.
- A teraz do kąta! – po skończonym laniu pani Irena wskazała mi gestem miejsce, w które mam iść.
Nigdy w życiu nie stałem w kącie, myślałem że to już przestarzała forma dyscypliny. Nie miałem jednak czasu pomyśleć o tym, jak się stoi w kącie, bo sąsiadka cały czas do mnie mówiła:
- Po szkole idziesz prosto do mnie. Tutaj umyjesz ręce i tak dalej. Potem będzie rozmowa wychowawcza i dopiero wtedy dostaniesz obiad. Potem odrabiasz lekcje, a ja sprawdzę ci zeszyty. Dostaniesz kolację i zaraz potem idziesz spać. Jedno twoje słowo za dużo, jeden protest i twoi rodzice dowiedzą się o wszystkim, co nawywijałeś wczoraj w szkole. Zrozumiano?
- Tak, proszę pani – odpowiedziałem potulnie, wiedząc z doświadczenia, że taka przesadzona grzeczność często działa w tego typu sytuacjach. Pani Irena jednak jakby wpadła w jakiś amok, ani trochę jej to nie udobruchało. Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Czyżby odpowiedzialność za dziecko sąsiadów sprawiła, że aż tak bardzo się tym przejęła…?
Po pół godzinie stania w kącie twarzą do ściany w końcu dostałem obiad. A potem spędziłem najgorsze popołudnie od lat, odrabiając zadania domowe pod okiem pani Ireny. Po kolacji poszedłem do swojego mieszkania, ale znowu nie miałem już nastroju na jakąkolwiek rozrywkę. Zresztą, gdyby pani Irena zobaczyła światło w oknie po 21:00, pewnie dopiero bym miał jutro kazanie… Zasypiałem z myślą, że jeszcze tylko dwa dni, jeszcze dwa takie koszmarne popołudnia u sąsiadki. Wysłucham jej kazań, zrobię zadania domowe na miesiąc do przodu i jakoś przeżyję. A potem wrócą rodzice i będzie jak dawniej.
Następnego dnia, zgodnie z umową, prosto po szkole przyszedłem do mieszkania pani Ireny. Spodziewałem się, że najpierw będzie pogadanka wychowawcza, więc nie zdziwił mnie brak talerza na stole. Sąsiadka usiadła na krześle i powiedziała:
- Wczoraj trochę ci odpuściłam, ze względu na karę, którą dostałeś w szkole. Ale dzisiaj przykręcę ci śrubę.
- Słucham?
- No, wiesz co robić – gestem wskazała na swoje kolana.
Znowu klapsy?! A ja się łudziłem, że będzie jednak prawić kazania. Kompletnie już zwariowała ta kobieta. Ale chyba nie żartowała mówiąc, że zawiadomi rodziców, więc nie mam wyjścia… Przełożyłem się przez jej kolana z wypiętym tyłkiem, identycznie jak wczoraj. Ale nie wszystko miało być identycznie. Zamiast pierwszego klapsa, poczułem jak pani Irena ściąga mi spodnie. Po chwili na moją pupę przykrytą tylko majtkami spadło pierwsze uderzenie. I nie ręką. To był jakiś kapeć z gumową podeszwą. I ciągnęło już znacznie bardziej, pośladki wciąż jeszcze odczuwały skutki pasów od ojca Darka. Dostałem 20 razy tym kapciem, bolało średnio, ale zagryzłem wargi i jakoś dobrnąłem do końca. Cały czas pocieszałem się myślą, że już niedługo to się skończy. A potem stanę na uszach, żeby już nigdy nie „zapracować” na żadne kłopoty. Żeby już nigdy nikt, czy to rodzice kolegi, czy wychowawczyni, czy zwariowana sąsiadka, nie mógł mnie szantażować, że powie rodzicom. Ale naprawdę wtedy chciałem zrobić wszystko, żeby się nie dowiedzieli. Ta groźba, którą usłyszałem od mamy w styczniu brzmiała naprawdę poważnie. A lania od niej, nawet jeśli byłoby najsłabsze z możliwych, nie przeżyłbym psychicznie. Umarłbym ze wstydu.
Wstałem z kolan pani Ireny, ale zanim zdążyłem wciągnąć spodnie, powiedziała do mnie:
- Pokaż pupę.
- Słucham?!
- No, ściągnij majtki i pokaż jak wygląda twój tyłek. Albo ja to zrobię.
- Nie.
- Jeszcze jedno słowo i nici z naszej umowy!
Zrobię wszystko, żeby mama się nie dowiedziała… Zrobię wszystko… Odwróciłem się tyłem do pani Ireny i zsunąłem majtki trochę poniżej pośladków.
- No, porządnie cię w tej szkole nauczyli – powiedziała triumfalnie, patrząc na mój tyłek, który wciąż jeszcze pokrywały znikające już powoli czerwone smugi od paska pana Andrzeja – Bardzo dobrze. A teraz do kąta!
Jeszcze to… Gdyby nie było już tak blisko powrotu rodziców, już dawno bym stąd uciekł. Powlokłem się do kąta wciągając majtki na tyłek.
- Czy pozwoliłam ci się ubrać?! – usłyszałem wtedy ostry głos
- Przepraszam – bąknąłem, zsuwając majtki z powrotem.
Następne pół godziny spędziłem stojąc w kącie kuchni pani Ireny z gołym tyłkiem, świecąc nim na całe pomieszczenie. A sąsiadka w tym czasie nie poszła sobie do pokoju, skądże. Cały czas krzątała się po kuchni, przygotowując dla mnie obiad, zmywając i gapiąc się pewnie co chwilę na mój goły tyłek. Uszy płonęły mi ze wstydu, kolejna brutalna lekcja pokory… Chciałem w myślach wyobrażać sobie, jak morduję panią Irenę, jak robię jej z zemsty najgorsze rzeczy, ale nie potrafiłem. Wciąż wracało mi bowiem do świadomości idiotyczne położenie, w jakim się znajduję. W ciągu trzech dni cztery kolejne, obce osoby pooglądały sobie mój goły tyłek. W tym tempie, zanim skończę szkołę, całe miasto będzie wiedziało jak wygląda pupa Tomka S.
Wieczorem pani Irena pożegnała mnie słowami: „Jutro wiesz, co masz robić”. Wiedziałem. Postanowiłem sobie, jak rzadko kiedy, że na jeszcze jeden dzień spróbuję schować całą dumę głęboko do kieszeni. I zagram rolę oscarową! Następnego dnia, prosto po szkole, z przyklejonym do twarzy uśmiechem zameldowałem się w mieszkaniu pani Ireny. Zdjąłem grzecznie buty, umyłem ręce i poszedłem prosto do kuchni. Bez ponaglania zdjąłem spodnie i położyłem się na kolanach sąsiadki. Bez słowa skargi przyjąłem kolejne 20 klapsów gumowym kapciem. Potem wstałem i natychmiast, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, poszedłem prosto do kąta. Stanąłem tam twarzą do ściany i zsunąłem majtki prawie do kolan, ukazując zdumionej chyba pani Irenie moją gołą pupę. Niech mnie w nią nawet pocałuje, jak ma ochotę! Odstałem w kącie ile trzeba, zjadłem obiad, zrobiłem lekcje i po kolacji, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, wychodziłem do domu. Pani Irena nic nie powiedziała już na temat mojego zachowania, ale z wyrazu jej twarzy odczytywałem, że była przekonana, iż jej metody wychowawcze naprawdę działają.
Niech sobie dalej tak myśli.
Komentarze (0)