Nic mu nie pękło tylko poddał walkę z braku kondycji i złamał tym samym swoje dane słowo że nie podda walki a Sylva wygrać z nim może tylko i wyłącznie nokałtując go. Widać że Mariusz po prostu porwał się z motyką na słońce, jeśli ma być dobry to musi minimum dwa lata ostro ćwiczyć i olac tańce i śpiewy a tego nie zrobi bo musi zarobić na chleb. W tej walce Mariusz mimo sympatii do niego nic nie pokazał, ani minimalnej techniki bokserskiej ani zapasów po prostu bije się słabo jak na MMA. Na końcu śmiać mi się chciało jak Mariusz leżąc na plecach dał sobie odsunąć kolana i Sylva położył się na niego, wyglądało to mega zabawnie bo czegoś takiego w MMA nie widziałem jeszcze. Zazwyczaj podejście pod nogi kończy się kopnięciem przez leżącego albo odepchnięciem a on dał sobie przesunąć nogi to tylko świadczy jak był już zmęczony i chciał końca walki.