Kurde. Czytam i aż mnie skręca. Zdaję sobie sprawę z tego, że to dyskusja sprzed pół roku, ale ludzie - świat nie jest czarno biały. To wszystko się zmienia, płynie. Teraz już nawet nie ma nastrojów takich jak dawniej. Spór o tą bombę teraz to tylko czysta erystyka i to bez wyobraźni za bardzo, skoro widzę takie teksty, jak rzucić na Talibów, czy na amerykanów - morderców. W mordę, człowieku, jeden z drugim. Ogarnijcie się. Rzucić bombę na terrorystów? Ok, i co? Myślisz, że ta jedna bomba w Iraku zabije to całe zło rozsiane po świecie? Zero szans. A jaka część tych co zginą, to będą właśnie ci terroryści? 5%? Wątpię, czy chociaż 0.1%. Tyle niewinnych cywilów skazujesz lekką ręką na śmierć, bo wyglądają tak i mieszkają tam, gdzie paru dalekich od rozsądku fanatyków i popaprańców. Albo rzućmy bombę na Amerykę, bo oni kiedyś na Japonię rzucili. Jeszcze lepiej ciszk, geniuszu wymyśliłeś. Sam się rzuć na nich tępaku. A oni potem w akcie zemsty zabiją twoich wnuków. Sprawiedliwie? Toć ba! W ogóle jacy oni? Ośrodek decyzyjny, który miał wpływ na decyzję o zrzucie fatboya zmieściłby się na jednym boisku do footballu. Ale zrzućmy bombę na Amerykanów - morderców. Krew się we mnie gotuję, jak